MSZ: zestawianie dat wyjazdu i zeznań Jankowskiego nieporozumieniem
Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych
Aleksander Chećko jako "nieporozumienie" określił zestawianie dat
złożenia przez Jacka Jankowskiego zeznań w prokuraturze i jego
wyjazdu na placówkę do Brukseli.
29.08.2005 | aktual.: 29.08.2005 14:53
Aleksander Chećko zaprzeczył informacjom niedzielnych "Wiadomości" TVP1, że pracownik resortu Jacek Jankowski w dwa dni po złożeniu zeznań w prokuraturze w sprawie Włodzimierza Cimoszewicza wyjechał do Brukseli, by zacząć pracę w polskiej placówce przy UE.
Chećko nazwał też "kompletnym nonsensem" sugestię, że Cimoszewicz odwdzięczył się w ten sposób Jankowskiemu za złożenie przez niego w prokuraturze zeznań korzystnych dla b. ministra.
Chećko wykluczył możliwość takiej zależności czasowej. Jak poinformował, tzw. rotacja w MSZ przeprowadzana jest raz w roku. Jankowski zgłosił chęć wyjazdu pod koniec 2004 roku. 21 lutego 2005 roku został zakwalifikowany do wyjazdu, ze względu na spełniane kwalifikacje i potwierdzoną znajomość dwóch języków obcych - wyjaśnił Chećko.
Jak podkreślił rzecznik, skierowanie na placówkę dostał Jankowski 6 lipca 2005 roku. 31 lipca wyjechał na placówkę, a dzień później objął obowiązki pierwszego radcy w pionie politycznym naszego przedstawicielstwa w Unii Europejskiej w Brukseli - poinformował Chećko.
Według rzecznika, Jankowski już wcześniej planował wyjazd na placówkę, jednak minister Adam Daniel Rotfeld, po objęciu funkcji szefa resortu, poprosił Jankowskiego o kontynuowanie spraw, którymi ten zajmował się za ministrowania Cimoszewicza. Jak dodał Chećko, Jankowski zajmował się wtedy kontaktami MSZ z parlamentem.
Jak podały niedzielne "Wiadomości", Jankowski dostarczył prokuraturze list, w którym b. asystentka Cimoszewicza Anna Jarucka prosi go o poparcie zabiegów jej męża o wyjazd na placówkę zagraniczną. Pracownicy MSZ w sprawach związanych z Cimoszewiczem zeznawali w warszawskiej prokuraturze 22 sierpnia (prokuratura prowadzi przesłuchania w trzech sprawach mających z nim związek).
Jankowski poinformował "Wiadomości", że miał przekazać list Jaruckiej Cimoszewiczowi, ale nie zrobił tego, gdyż wiedział, że marszałek nie chce się z nią kontaktować. Jankowski powiedział, że "fizycznie nie ma takiej możliwości, żeby wysłać kogoś w dwa dni na placówkę".