MSZ: wystawa o wypędzonych nie służy budowie polsko-niemieckiego zaufania
Zorganizowana przez Erikę Steinbach w
Berlinie wystawa poświęcona wypędzonym nie służy budowie
wzajemnego zaufania i zrozumienia pomiędzy Polakami i Niemcami, i
nie wnosi pozytywnego wkładu w polsko-niemiecki dialog historyczny
- uważa polskie MSZ. Z powodu wystawy swoją wizytę w Berlinie
odwołał pełniący funkcję prezydenta Warszawy Kazimierz
Marcinkiewicz.
11.08.2006 | aktual.: 11.08.2006 20:56
Otwarta w czwartek wystawa "Wymuszone drogi. Ucieczka i wypędzenie w Europie XX wieku" pokazuje dziewięć europejskich przykładów deportacji, wysiedleń i wypędzeń. Część wystawy poświęcona jest wysiedleniom Polaków, min. "repatriacji" ludności polskiej po 1945 roku z terenów przejętych przez ZSRR, a przymusowe wysiedlenia Niemców z Europy Środkowej i Wschodniej są tylko jednym z pokazanych przykładów.
Jak podkreśliło MSZ w oświadczeniu, wystawa nie wnosi pozytywnego wkładu do polsko-niemieckiego dialogu historycznego. "Prezentowanie dramatu przesiedleń w XX wieku, w tym przesiedleń ludności niemieckiej po II wojnie światowej, bez należytego kontekstu historycznego, jest niebezpieczne i rodzi ryzyko relatywizacji odpowiedzialności za tragedię, jaką dla Europy i milionów jej obywateli była ta wojna" - napisał MSZ.
Z powodu otwarcia wystawy, pełniący funkcję prezydenta Warszawy Kazimierz Marcinkiewicz zrezygnował z zaplanowanego na piątek wyjazdu do Berlina. Wizyta była związana z 15. rocznicą podpisania partnerskiej umowy pomiędzy stolicami Polski i Niemiec. To jest wystawa wymierzona w gruncie rzeczy przeciwko Polsce - powiedział Marcinkiewicz. Według niego wystawa to kolejny krok do zbudowania w Berlinie Centrum przeciwko Wypędzeniom, któremu - jak podkreślił Marcinkiewicz - Polska jest przeciwna.
Z kolei podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Andrzej Krawczyk uważa, że berlińska wystawa jest krótkotrwałym "zgrzytem" w stosunkach polsko-niemieckich, ale - jego zdaniem - na dłuższą metę na pewno ich nie pogorszy. Długofalowo wystawa Steinbach nie ma żadnych skutków dla relacji między naszymi krajami, krótkofalowo jest "zgrzytem", problemem, który przyjmujemy "bez zachwytu" - ocenił minister.
Polski historyk, profesor Tomasz Szarota, uważa, że wystawa została zrobiona po amatorsku, lecz nie obraża Polaków, ani też nie jest przejawem rewizjonizmu. Specjalizujący się w dziejach Niemiec naukowiec z Instytutu Historii PAN podkreślił, że przeciwny jest pokazywaniu XX wieku jako stulecia wypędzeń.
Niemieckie media poinformowały w piątek o krytycznym podejściu premiera Jarosława Kaczyńskiego do działań przewodniczącej niemieckiego Związku Wypędzonych Eriki Steinbach, szczególnie przygotowanej przez nią wystawy.