MSZ: uratowany z katastrofy promu to Holender, nie Polak
Uratowany z katastrofy promu "al-Dana"
niedaleko wybrzeży Bahrajnu to nie Polak, ale Holender -
poinformowała wieczorem zastępczyni rzecznika
prasowego MSZ Justyna Lewańska.
31.03.2006 | aktual.: 31.03.2006 21:22
Wcześniej Lewańska informowała, że wśród ocalałych z katastrofy znajduje się jeden Polak. Jak powiedziała wieczorem, po zweryfikowaniu informacji przez polską placówkę w Kuwejcie, okazało się, że to nie obywatel Polski, tylko Holandii.
W piątek rano straż przybrzeżna Bahrajnu podała, że w czwartkowej katastrofie promu zginęło co najmniej 57 osób, w tym wielu cudzoziemców. Prawdopodobnie przyczyną było przeciążenie jednostki, na pokładzie której znajdowało się około 130-150 osób. Uratowano 63 rozbitków.
Arabska stacja Al-Dżazira podała na swej stronie internetowej, że statkiem płynęło około 25 Brytyjczyków, 20 Filipińczyków, 10 obywateli RPA i 10 Egipcjan. Prom został wynajęty na nocny rejs wycieczkowy, połączony z uroczystym bankietem. Organizatorem była miejscowa firma, zatrudniająca także cudzoziemców.
Według Al-Dżaziry zarówno władze Bahrajnu, jak i przedstawiciele USA, wykluczyli, by przyczyną katastrofy był akt terroru. Amerykańska marynarka i siły powietrzne włączyły się w akcję ratunkową - podaje katarska stacja. Uczestniczyły w niej śmigłowce, jednostki nawodne i nurkowie 5. Floty USA, mającej bazę w Bahrajnie.
Właściciel statku Abdullah al-Qubaisi w wywiadzie dla telewizji Bahrajnu powiedział, że przyczyną wywrócenia się promu było zarówno przeciążenie, jak i "niewłaściwe rozmieszczenie" pasażerów na pokładzie. Statek został przeciążony. Kapitan odmawiał odbicia od brzegu, ale pasażerowie zmusili go do wypłynięcia w morze - powiedział al-Qubaisi. Dodał, że według relacji kapitana, pasażerowie zgromadzili się po jednej stronie promu, co doprowadziło do jego wywrócenia się.