MSZ i Rządowe Centrum Legislacji: za "polskie obozy" - kara nie do 5, ale do 3 lat więzienia
• MSZ i Rządowe Centrum Legislacji: 3 lata a nie 5 powinno grozić za "polskie obozy śmierci"
• "Mogłoby to być nadmierną ingerencją w wolność wypowiedzi"
• "Sankcja za umyślne kłamstwo historyczne wydaje się być niespójna z dotychczasowymi regulacjami w podobnym przedmiocie"
MSZ i Rządowe Centrum Legislacji uważają, że za zwrot typu "polski obóz" powinno grozić do 3 lat więzienia, a nie do 5 - jak proponuje Ministerstwo Sprawiedliwości. Według MSZ nie można za to karać ostrzej niż za zaprzeczanie zbrodniom nazistowskim, za co grozi do 3 lat.
Zdaniem MSZ istnieje też ryzyko, że mogłoby to być nadmierną ingerencją w wolność wypowiedzi gwarantowaną przez konstytucję oraz europejską Konwencję o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności - co mógłby uznać w przyszłości Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.
W lutym MS przedstawiło projekt wprowadzający do prawa nowe przestępstwo - "publicznego i wbrew faktom przypisywania Rzeczypospolitej Polskiej lub narodowi polskiemu udziału, organizowania lub współodpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy", za co groziłoby do 5 lat więzienia. Za nieumyślne prezentowanie takich treści groziłaby grzywna lub kara ograniczenia wolności. Śledztwo wszczynałby z urzędu IPN, a wyrok byłby podawany do publicznej wiadomości. MS chce też umożliwić wytaczanie spraw cywilnych m.in. przez IPN za używanie słów typu "polski obóz" oraz zapisać w konstytucji, że "dobre imię RP i narodu polskiego podlega ochronie prawnej".
"Sankcja za umyślne kłamstwo historyczne wydaje się być niespójna z dotychczasowymi regulacjami w podobnym przedmiocie" - napisał w opinii do projektu umieszczonej na stronach legislacyjnych rządu wiceszef MSZ Aleksander Stępkowski. Powołał się na fakt, że kara do 3 lat więzienia grozi za "publicznie i wbrew faktom" zaprzeczanie zbrodniom nazistowskim i komunistycznym; za publiczne znieważenie RP i narodu polskiego oraz za publiczne znieważenie prezydenta RP.
Przypominając orzecznictwo ETPC, Stępkowski napisał, że "warto rozważyć obniżenie proponowanej sankcji, tak aby szerzenie nieprawdziwych informacji o sprawcach zbrodni III Rzeszy nie było penalizowane surowiej niż głoszenie poglądu, iż żadne zbrodnie nie miały miejsca". Według wiceszefa MSZ takie rozwiązanie "sprzyjałoby zachowaniu spójności polityki karnej".
Ponadto Stępkowski zwrócił uwagę, że uzasadnienie projektu nie zawiera omówienia jego zgodności z wolnością wypowiedzi, uregulowaną w konstytucji RP i w Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Według niego "istnieje ryzyko, że projektowana regulacja mogłaby skutkować nadmierną ingerencją w wolność wypowiedzi jednostek".
Przywołał wyrok ETPC, że konwencję tę naruszało skazanie za zaprzeczanie ludobójstwu Ormian z 1915 r. "Skoro w sprawie Perincek p. Szwajcarii Trybunał nie zaakceptował wymierzenia przez sąd szwajcarski kary grzywny za zaprzeczanie ludobójstwu Ormian, mimo że jest to sprawa niezwykle istotna dla samej tożsamości Narodu Ormiańskiego, nie można wykluczyć, że mógłby nie zaakceptować zastosowania sankcji karnej (w tym pozbawienia wolności) za kłamstwo historyczne dotykające w negatywny i bolesny sposób tożsamości Narodu Polskiego" - napisał Stępkowski.
Jego zdaniem ewentualne negatywne rozstrzygnięcie ETPC w odniesieniu do skargi przeciw Polsce w takiej sprawie "mogłoby wręcz osłabić na arenie międzynarodowej nasze argumenty merytoryczne i wagę sprzeciwu moralnego, zgłaszanego przez Polskę oraz utrudnić korzystanie z już dostępnych środków reagowania". Dlatego według niego istnieje potrzeba "gruntownego przeanalizowania" projektu, m.in. co do ewentualnych gwarancji zabezpieczających przed "efektem mrożącym" sankcji karnej, np. gdy wypowiedź padła w ramach debaty historycznej, a jej celem nie jest prezentowanie fałszywych informacji. Dodał, że dokładna i wnikliwa analiza ustawodawcy dla znalezienia równowagi między interesem ogólnym a indywidualnym jest pozytywnym argumentem na rzecz państwa pozwanego przed ETPC.
Nawiązując do projektu zastosowania przepisów o ochronie dóbr osobistych do ochrony dobrego imienia RP i narodu, Stępkowski podkreślił że instytucja ochrony dóbr osobistych powstała w celu ochrony praw jednostki. "W tym kontekście trudno pogodzić wskazane źródło dóbr osobistych z przyznaniem podobnych uprawnień instytucji państwa" - napisał wiceszef MSZ.
W swej opinii prezes Rządowego Centrum Legislacji Jolanta Rusiniak zwróciła uwagę na niespójność przewidywanej sankcji karnej z zapisem wobec "publicznego znieważenia RP lub narodu polskiego", za co grozi do 3 lat więzienia. "Kwestia ta wymaga wyjaśnienia" - oceniła. Podkreśliła, że "ponieważ można przypuszczać, że w większości naruszenie to będzie miało miejsce poza granicami RP, proponuje się uzupełnić uzasadnienie (projektu) o wskazanie przewidywanej skuteczności ścigania sprawców tego przestępstwa, którzy są cudzoziemcami oraz popełnili przestępstwo poza granicami Polski".
Oceniając możliwość pozwów cywilnych o ochronę dobrego imienia RP i narodu, Rusiniak wyraziła wątpliwość co do zapisu, że w imieniu państwa składałby je IPN. Dodała, że to Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa "wykonuje wyłączne zastępstwo procesowe" Skarbu Państwa przed sądami. "Należałoby również wskazać, który sąd polski jest właściwy miejscowo w sprawach o odszkodowanie lub zadośćuczynienie Skarbowi Państwa za naruszenie dobrego imienia Rzeczypospolitej Polskiej i narodu polskiego przez cudzoziemca poza granicami RP" - napisała prezes RCL.
"Penalizacja określonego postępowania powinna korelować z respektowaniem konstytucyjnej wolności wypowiedzi oraz swobodą prowadzenia badań naukowych" - napisał zaś prezes IPN Łukasz Kamiński. Według niego ściganie za takie czyny powinno być ograniczone do "najbardziej jaskrawych oraz intencjonalnych zachowań, których szkodliwość społeczna jest największa". Zaproponował rezygnację z karalności zachowań nieumyślnych. Podkreślił też, że wyłącznym organem do prowadzenia procesów cywilnych w imieniu państwa jest Prokuratoria Generalna.
"Dość robienia z Polski sprawców Holokaustu. (...) Ta ustawa jest właśnie po to, aby w mediach zagranicznych nie szkalowano Polski, nie przypisywano nam współodpowiedzialności za Holokaust" - mówił w lutym wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
Zwrot "polskie obozy zagłady" nie wskazuje na to, by zakładali je Polacy, ale tylko na ich położenie geograficzne - uznała w 2013 r. stołeczna prokuratura. Odmówiła ona wtedy śledztwa ws. przestępstwa "publicznego znieważenia narodu polskiego" takim zwrotem z "Rheinische Post". Podkreśliła, że konieczne są reakcje np. MSZ z żądaniem sprostowań. Resort wiele razy o to występował.
Polskie sądy oddalały też pozwy obywateli Polski za użycie przez zagraniczne media zwrotu typu "polski obóz". Sądy podkreślały, że nie spełniono tu zasady indywidualizacji naruszenia dóbr osobistych, bo inkryminowany zwrot nie dotyczył bezpośrednio ani powoda, ani jego bliskich, a odnosił się zaś do "nieoznaczonej grupy adresatów", w takim zaś przypadku do uznania roszczenia nie wystarczy sama przynależność do danej grupy.