MSWiA zwolniło ekspertów od terroryzmu
W MSWiA nie ma wydziału odpowiedzialnego za
zwalczanie terroryzmu - dowiedział się "Dziennik". Miesiąc temu
został formalnie rozwiązany, a pracujący w nim eksperci dostali
wypowiedzenia.
02.07.2007 | aktual.: 02.07.2007 07:36
Po Londynie jeżdżą samochody-pułapki, w Europie znowu zapanował strach przez zamachami, a u nas nic. A przecież jesteśmy obecni już nie tylko w Iraku, ale także w Afganistanie. W każdej chwili możemy stać się celem odwetowego zamachu- mówi gazecie oficer służb specjalnych.
Decyzję o likwidacji specwydziału podjął były wiceszef MSWiA Marek Surmacz. To miało być pośrednią przyczyną jego odwołania, ponieważ swojej decyzji z nikim nie konsultował. Rzecz jednak w tym, że minister Kaczmarek odwołując go, nie zmienił decyzji byłego podwładnego. W efekcie eksperci od antyterroryzmu od połowy czerwca już w MSWiA nie pracują. Oznacza to, że w resorcie nikt nie analizuje na bieżąco zagrożeń.
Jeszcze w styczniu Ludwik Dorn, ówczesny szef MSWiA, poważnie myślał o rozbudowaniu wydziału zajmującego się zagrożeniem terrorystycznym.
Departament powstał, ale już po miesiącu przestał istnieć. W MSWiA mówi się, że nie można było znaleźć szefa do tego urzędu - opisuje urzędnik.
Gen. Sławomir Petelicki, twórca "Gromu", uważa, że to poważny błąd. Polska nadal znajduje się na linii strzału. Gdyby rozwiązanie tego zespołu było przygotowaniem do powołania profesjonalnego sztabu antykryzysowego, to byłbym za jego rozwiązaniem. Jeżeli jest to likwidacja jedynie dla likwidacji, to może ktoś chce zaszkodzić ministrowi spraw wewnętrznych? - tłumaczy. Popiera go Marek Biernacki (PO), były szef MSWiA: Taki zespół powinien działać, by nasze państwo nie było bezbronne. A my jesteśmy zawsze pół kroku za przęstępcami albo za terrorystami - mówi. A Adam Rapacki, twórca CBŚ, dodaje: Brak koordynacji antyterrorystycznej oznacza, że znowu będziemy się zastanawiać, kto jest winny zaniedbaniom i co można było zrobić lepiej, kiedy już dojdzie do tragedii - czytamy w "Dzienniku". (PAP)