Mózg płci
Choć kobiety coraz częściej pracują w męskich zawodach, do niektórych mają mniejsze predyspozycje. Rektor Harvardu Summers gęsto tłumaczy się z wypowiedzi, którą odebrano jako niepoprawną politycznie. Dotyczyła mniejszej zdolności kobiet do robienia karier naukowych w niektórych dziedzinach. Ale przecież jest coś na rzeczy: kobiety i mężczyźni nie we wszystkim są sobie równi - czytamy w tygodniku "Polityka".
09.02.2005 | aktual.: 09.02.2005 09:12
„Boston Globe” poinformował, że „Summers wywołał oburzenie (...) stwierdzając, iż wrodzone różnice pomiędzy mężczyznami i kobietami są być może jedną z przyczyn, dla których mniej kobiet odnosi sukcesy w karierze naukowej w matematyce i innych dziedzinach ścisłych”.
Niektórzy uczestnicy spotkania, wśród nich Denise D. Denton, wybrana właśnie na kanclerza Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz, także byli głęboko urażeni.
Jeszcze 100 czy 70 lat temu sugestie, jakoby kobiety z natury nie były predestynowane do kariery naukowej, nie wywoływały zdziwienia. W ostatnich kilku dziesięcioleciach byliśmy jednak świadkami radykalnego, wręcz rewolucyjnego przełomu w sferze rzeczywistego równouprawnienia płci w tej części świata, która jest umownie zwana obszarem kultury zachodniej. Stworzenie obu płciom równych szans kariery zawodowej, politycznej i swobody wyboru drogi życiowej jest tak oczywiste, że nie wymaga uzasadnienia.
Równość szans nie zawsze oznacza równość osiągnięć. Pomimo że od szerokiego otwarcia dla amerykańskich kobiet wrót do naukowej kariery minęły mniej więcej dwa pokolenia, na Harvardzie kobiety stanowią jedynie 20 proc. dożywotnich (tenured) profesorów i proporcja ta w ostatnich latach raczej się pogarsza, niż poprawia - pisze Krzysztof Szymborski w tygodniku "Polityka".