Może opuścić areszt za 2,1 mln zł
Tomasz G., jeden z najbogatszych
bydgoszczan, może opuścić areszt za kaucją wartą 2,1 mln zł -
zdecydował bydgoski sąd. Mężczyzna przebywa za kratami od trzech
lat. Najcięższy stawiany mu zarzut to zlecenie zabójstwa urzędnika
z bydgoskiego PZU.
Sąd Okręgowy w Bydgoszczy wystąpił do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku o przedłużenie tymczasowego aresztowania Tomasza G. o kolejne dwa miesiące. Warunkowo wyrażono jednak zgodę, by opuścił on areszt za poręczeniem majątkowym - poinformowała sędzia Danuta Flinik, wiceprezes bydgoskiego sądu.
Jeśli Tomasz G. chce skorzystać z szansy danej mu przez sąd musi wpłacić 100 tys. zł kaucji i ustanowić hipotekę na nieruchomościach wartych 2 mln zł. Jak zapewnił jego obrońca, pieniądze już wpłacono i trwa procedura związana z obciążaniem hipoteki.
Na drodze do wolności może jednak aresztantowi stanąć lubelska prokuratura, która prowadziła śledztwa w jego sprawie. Zapowiedziała już ona złożenie zażalenia na decyzję sądu o warunkowym zwolnieniu Tomasza G. z aresztu, uzasadniając to jego matactwami w toku postępowania.
Tomasz G. pozostanie w areszcie do końca stycznia. Myślę, że do tego czasu gdański Sąd Apelacyjny zdoła rozstrzygnąć, czy może on odzyskać wolność - dodała sędzia Flinik.
Najcięższy zarzut stawiany Tomaszowi G. to zlecenie w 1999 roku zabójstwa dyrektora z bydgoskiego PZU Piotra Karpowicza. Urzędnik ubezpieczalni miał wykryć matactwa ubezpieczeniowe Tomasza G., który wówczas był autoryzowanym dealerem Mercedesa.
Karpowicz zginął zastrzelony na parkingu przed siedzibą PZU. Z materiałów zebranych w śledztwie wynika, że zabójca miał dostać za to od Tomasza G. 50 tys. dolarów.
Proces w sprawie zlecenia zabójstwa toczy się od roku przed bydgoskim sądem. Były dealer Mercedesa jest także oskarżony o oszustwa samochodowe, grożenie policjantowi z Centralnego Biura Śledczego, ukrywanie kradzionego auta oraz skorumpowanie lubelskich funkcjonariuszy, którzy go konwojowali do aresztu.