Mówcie po flamandzku, albo wylecicie z pracy!
Pewien belgijski dostawca części samochodowych w belgijskiej Flandrii zabronił swym pracownikom rozmawiania w jakimkolwiek innym języku niż flamandzki, także podczas przerwy śniadaniowej - donosi Reuter.
19.04.2007 | aktual.: 19.04.2007 16:08
Za złamanie zakazu grozi utrata pracy.
Mamy tu ludzi z Włoch, Indii, Polski, Algierii. Chodzi o to, żeby uniknąć tworzenia się różnych klik - powiedział przedstawiciel firmy HP Pelzer w mieście Genk. Flamandzki jest we Flandrii językiem urzędowym.
Dwóch ze 125 pracowników HP Pelzer otrzymało już pisemne upomnienia za łamanie językowego zakazu.
Gazeta "De Standaard" napisała, że Turcy, stanowiący ok. 35% personelu HP Pelzer, uważają, iż nakaz mówienia po flamandzku jest wymierzony właśnie przeciwko nim, i zwrócili się do związków zawodowych o interwencję.
Przedstawiciele firmy wskazują, że norma językowa została uzgodniona z radą pracowniczą, podobnie jak i zasada, że trzecie upomnienie oznacza zwolnienie z pracy.