Moskwa. Rosjanka przez 10 lat szpiegowała w ambasadzie USA
Kontrwywiadowcza porażka USA. Ponad 10 lat w ambasadzie tego kraju w Moskwie pracowała Rosjanka, która przekazywała wrażliwe informacje rosyjskiemu wywiadowi. O sprawie informuje brytyjski "Guardian".
03.08.2018 | aktual.: 03.08.2018 17:28
Amerykańskie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego już w styczniu 2017 roku ostrzegało ambasadę w Moskwie, że na jej terytorium może działać się szpieg. Okazało się, że Rosjanka, zatrudniona tam od ponad dekady, wielokrotnie spotykała się z funkcjonariuszami rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa.
"Guardian" donosi, że kobiety nie wyrzucono w atmosferze skandalu, nie chcąc przyznać się do porażki. Nie wszczynano również przeciw niej postępowania. Któregoś dania po prostu cofnięto jej poświadczenia bezpieczeństwa. Rosjanka pracowała dla Secret Service, ale formalnie była zatrudniona przez Departament Stanu. Taki model obowiązuje wobec wszystkich obcokrajowców, którzy przed rozpoczęciem pracy są weryfikowani i kierowani do poszczególnych agencji.
Wiadomo, że kobieta miała dostęp do ściśle tajnych danych, jak harmonogramy prezydenta i wiceprezydenta. Jak ocenia "Guardian" Secret Service próbuje jednak umniejszać rangę danych, do których miała dostęp. "Wszyscy pracujący dla nas obcokrajowcy są narażeni na wpływ obcych wywiadów. Dlatego ich obowiązki są ograniczone do tłumaczeń, poradnictwa kulturowego czy wsparcia administracyjnego" - brzmi fragment oświadczenia służby w tej sprawie.
"Miała mnóstwo czasu, by zebrać informacje bez nadzoru. Kilku pracowników kontaktowało się z nią na poziomie osobistym, wysyłając jej e-maile osobiście na konto inne niż służbowe. To nie jest dozwolone" - mówi informator "Guardiana".
Brytyjski dziennik nie wyklucza także, że działalność kobiety może wiązać się z falą hakerskich ataków w trakcie kampanii prezydenckiej w USA w 2016 roku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl