Molestowanie seksualne w Komendzie Stołecznej Policji. Policjantka nie odpuszcza
Jak ustaliła Wirtualna Polska, sprawa molestowania seksualnego w Komendzie Stołecznej Policji, może zostać wznowiona. Zażalenie na decyzję śledczych o umorzeniu postępowania złożyła pokrzywdzona Katarzyna B. W najbliższych dniach ma ponownie przesłuchać ją prokuratura.
- Postanowienie o umorzeniu zostało zaskarżone przez pełnomocnika pokrzywdzonej i samą pokrzywdzoną. Dokumenty w tej sprawie wpłynęły 9 i 19 lipca. Na tym etapie prokurator nie przesłał zażaleń do sądu, ponieważ na początku września planuje przesłuchać pokrzywdzoną na okoliczność sprawdzenia powołanych w zażaleniu faktów i dowodów. W zależności od wyników tego przesłuchania możliwe jest uwzględnienie zażalenia przez prokuratora i uchylenie decyzji końcowej lub w przypadku nieuwzględnienia - przesłanie zażalenia wraz z aktami sprawy do sądu właściwego do rozpoznania sprawy. Z uwagi na nieprawomocność decyzji, nie jest możliwe ujawnienie treści zażaleń, w tym zarzutów podniesionych przez skarżących – informuje Wirtualną Polskę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Płocku Iwona Śmigielska-Kowalska.
Zobacz także: Michał Kamiński o proteście Obywateli RP. Mocne porównanie
Chodzi o głośną sprawę z listopada ubiegłego roku. Wtedy to jedna z naczelniczek Komendy Stołecznej Policji zawiadomiła Biuro Spraw Wewnętrznych. Według niej molestowania i mobbingu miał dopuścić się jej przełożony Andrzej K. Sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Płocku.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Śledztwo prowadzone było w sprawie doprowadzenia do poddania się innej czynności seksualnej przez nadużycie stosunku zależności oraz mobbingu. Śledczy przesłuchali policjantkę, jej przełożonego i 25 innych świadków, w tym 18 funkcjonariuszek ze stołecznej komendy. Część z nich, jak twierdziła zawiadamiająca, również miała być niewłaściwie traktowana przez przełożonego, ale żadna z nich nie potwierdziła tego. Tylko pięć osób zeznało, że słyszało od naczelniczki o kwietniowym zajściu. Podczas postępowania śledczy mieli do czynienia z sytuacją "słowo przeciwko słowu", a zeznania naczelniczki były sprzeczne z zeznaniami wicekomendanta.
Postępowanie zostało umorzone w czerwcu tego roku z powodu braku dowodów. – Wersje wydarzeń policjantki i jej przełożonego były skrajnie różne, a śledczy nie ustalili osoby, która byłaby bezpośrednim świadkiem ewentualnego niestosowanego zachowania przełożonego – mówiła wówczas Iwona Śmigielska-Kowalska, rzecznik prasowy płockiej prokuratury. – Nie jest to równoznaczne z tym, że nie mogło dojść do takiego zdarzenia, bo pięciu świadków mówiło, że słyszało o tym od policjantki – dodaje rzeczniczka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl