Moje drogie studia
- Nareszcie będą miała własną kuchnię i łazienkę, a wszystko za takie same pieniądze jakie płaciłabym w akademiku – cieszy się studentka II roku filozofii Uniwersytetu Wrocławskiego, Agnieszka Dzik. Razem z 3 koleżankami postanowiła wynająć mieszkanie studenckie. Głównym powodem takiej decyzji była podwyżka cen akademików na Uniwersytecie Wrocławskim. Podobne podwyżki o 10-15 procent wprowadziła też większość wrocławskich uczelni.
27.09.2004 | aktual.: 27.09.2004 09:04
Mieszkanie
Przez pierwszy rok studiówAgnieszka mieszkała w pokoju trzyosobowym w akademiku Dwudziestolatka. - 15 metrów kwadratowych na 3 osoby to zdecydowanie za mało. Nie tego szukałam – tłumaczy studentka. - Teraz mam 15 metrów dla samej siebie. Pochodzę z Radomia, nie mogę więc, tak jak moi koledzy i koleżanki, mieszkający blisko Wrocławia, jeździć do rodziców na każdy weekend. Nareszcie będę mogła we Wrocławiu stworzyć sobie chociażby namiastkę własnego domu. Agnieszka i jej koleżanki płacą za mieszkanie tysiąc złotych miesięcznie. Do tego muszą doliczyć opłaty za prąd, wodę i gaz.
- Nawet jeśli wyjdzie nam nieco więcej niż w Dwudziestolatce, to warto. Przynajmniej będę mogła zawsze skorzystać z pralki – w akademiku to luksus. Jeśli nawet działa, to jeszcze trzeba upolować klucz do pralni, a to wcale nie jest takie łatwe – opowiada. Podobne decyzje podjęło wielu innych studentów. - Bardzo często zgłaszają się do nas osoby, które postanowiły zamienić akademik na mieszkanie studenckie – mówi Małgorzata Czarnecka ze Studenckiego Banku Stancji Fundacji Manus.
- Wolą nawet mieszkać dalej od centrum, ale w zamian płacić mniej. Ale o podwyżce cen akademików szybko dowiedziały się też osoby wynajmujące mieszkania. Wiele z nich podniosło od razu stawki wynajmu. Może właśnie dlatego władze szkół wyższych nie boją się, że wraz z wyższymi cenami opustoszeją domy studenckie. - Na razie nie miałam żadnych takich sygnałów – zapewnia spokojnie kierowniczka Działu Spraw Studenckich AR, Kazimiera Anioł. Politechnika Wrocławska w ogóle nie podniosła cen.
Kieszonkowe
Sprawcą całego zamieszania jest nowa „Ustawy o szkolnictwie wyższym”, która weszła w życie na początku lipca. Zgodnie z nią, miejsca w akademikach nie będą już dotowane. W zamian część studentów może liczyć na dopłaty do zakwaterowania. Te pieniądzę będzie można wykorzystać również na wynajęcie stancji, czy mieszkania. Jest jednak jeden szkopuł - o dopłatę mogą starać się jedynie ci, którym należy się stypendium socjalne. Ale i w tym przypadki zasady zmieniły się radykalnie.
Od nowego roku akademickiego na taką pomoc szansę mają nie tylko studenci studiów stacjonarnych, ale też wieczorowych i zaocznych. Nowe przepisy dotyczą zarówno uczelni publicznych jak i niepublicznych. Znacznie więc zwiększy się liczba osób, mogących złożyć wniosek o pomoc socjalną. Dla przykładu na Uniwersytecie Wrocławskim z różnych form wsparcia korzystało około 6 spośród 18 tysięcy studentów stacjonarnych. Studentów wieczorowych i zaocznych jest prawie 30 tysięcy...
Na razie nikt nie jest w stanie powiedzieć dokładnie ile osób otrzyma stypendia socjalne i naukowe, czy dopłaty na zakwaterowanie. - Wszystko będzie jasne po 20 października. Tego dnia na naszej uczelni upływa termin składania wniosków – tłumaczy Prorektor do spraw Studenckich Uniwersytetu Wrocławskiego, profesor Jerzy Maroń. Na razie wiadomo, że dla przykładu Politechnika Wrocławska zamierza wypłacać 110 złotych stypendium socjalnego tym, których dochód netto na jedną osobę w rodzinie jest wyższy niż 361, ale niższy niż 450 złotych. Dochodzi jeszcze dodatek na zakwaterowanie, który nie może być wyższy niż 40 procent przyznanego stypendium.
Obiady
Do tej pory wiele osób mogło koszystać z jeszcze jednej formy pomocy, jaka były dotowane obiady w stołówce studenckiej. Studenci politechniki płacili za taki posiłek 4,50. Ale nowa ustawa nie pozwala dopłacać do żywienia studentów. Mimo tego na razie stołówki nie znikną z krajobrazu kampusów uczelnianych. - Ci, którzy zdecydują się kupić karnet na przynajmniej 20 obiadów w miesiącu, zapłacą za jeden 5,50, czyli niewiele więcej niż do tej pory – mówi Dariusz Cieślak z AZS Politechniki Wrocławskiej. - Cena będzie jednakowa dla wszystkich, bez względu na to czy u nas studiują czy nie. Po prostu dofinansowanie musimy zastąpić większymi obrotami. - Tak naprawdę wszystkiego dowiemy sie dokładnie dopiero za rok. To będzie dla nas rok prawdy – kwituje zmiany profesor Jerzy Maroń.
Maciej Sas