Pokój na ich warunkach jest bez szans? "To są ludzie twardo stąpający"
Były ambasador RP w Kijowie ostrzega przed konsekwencjami międzynarodowego zawieszenia broni, które może faworyzować mocarstwa kosztem średnich i małych państw. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" zabrał też głos ws. wciąż niosącego się echa rozmowy Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. - Uczulałbym wszystkich, którym zależy na przekonaniu stron konfliktu do zawieszenia ognia, by z góry nie wykluczali perspektywy euroatlantyckiej Ukrainy - powiedział.
Nie milkną echa rozmowy, której celem - jak zaznaczają przedstawiciele administracji USA - jest doprowadzenie do zawarcia pokoju między Rosją a Ukrainą. Donaldowi Trumpowi zarzuca się, że ten wyciągnął rękę do zbrodniarza wojennego, jakim jest Putin i zaprosił go do negocjacji na zasadzie "równy z równym".
Choć oficjalne stanowisko Ukrainy jest takie, że Rosja powinna oddać wszystkie anektowane od 2014 roku ziemie, to w kraju panuje coraz większa świadomość, że to może się nie udać.
Jak powiedział "Rzeczpospolitej" Bartosz Cichocki, były ambasador RP w Kijowie, wśród ukraińskich decydentów jest obecne powątpiewanie z zakończenie wojny na zasadach idealnych dla Kijowa.
Realistyczna wizja ukraińskich decydentów
- Wśród moich rozmówców w Kijowie są osoby, które jeszcze nie tak dawno brały udział w procesie decyzyjnym – to są ludzie twardo stąpający po ziemi. Rozumieją, że powrót Ukrainy do granic z 1991 roku dziś jest mało prawdopodobny, podobnie jak członkostwo w NATO, a nawet w Unii Europejskiej - wskazał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump i Putin razem 9 maja? Ekspert: To realny scenariusz
- Oczywiście, publiczne wypowiedzi w takim tonie byłyby politycznie bardzo kosztowne, szczególnie jeśli rządzący nie będą mieli wyborcom nic do zaproponowania w zamian, np. gwarancji bezpieczeństwa ze strony mocarstw zachodnich - dodał Cichocki.
Cichocki podkreśla, że aby uniknąć politycznych kosztów wynikających z tego realistycznego podejścia, rządzący w Ukrainie musieliby zapewnić obywatelom inne korzyści, takie jak gwarancje bezpieczeństwa od mocarstw zachodnich.
Tego rodzaju zabezpieczenia mogłyby złagodzić negatywne skutki polityczne związane z brakiem postępu w kwestiach, które od dawna są istotne dla Ukrainy i jej obywateli.
- Uczulałbym wszystkich, którym zależy na przekonaniu stron konfliktu do zawieszenia ognia, by z góry nie wykluczali perspektywy euroatlantyckiej Ukrainy czy wzięcia współodpowiedzialności za zagwarantowanie jej bezpieczeństwa. Nawet jeśli w tym mechanizmie jest słaby punkt - skwitował wątek były ambasador.
Źródło: "Rzeczpospolita"