Mobilizacja przeciwników Mohammeda Mursiego przed pałacem prezydenckim
Kilkuset demonstrantów spędziło noc z wtorku na środę przed pałacem prezydenckim w Kairze w proteście przeciwko niedawnym posunięciom Mohammeda Mursiego, uważanym za antydemokratyczne. Dzień wcześniej demonstracja zgromadziła kilkadziesiąt tysięcy ludzi.
Jeszcze rano setki ludzi koczowały w miasteczku namiotowym przed siedzibą prezydenta Egiptu. Sprzeciwiają się oni prezydenckiemu dekretowi z 22 listopada, który znacznie rozszerzył kompetencje szefa państwa. Ich sprzeciw budzi również projekt konstytucji, opracowany przez organ zdominowany przez islamistów, który w połowie grudnia ma być głosowany w referendum.
Kolejna kilkusetosobowa grupa przeciwników Mursiego spędziła noc na placu Tahrir, gdzie od prawie dwóch tygodni stoi kilkadziesiąt namiotów. "Ostatnie ostrzeżenie, pałac prezydencki oblężony" - tytułuje swój artykuł dziennik "Al-Szuruk".
Zdaniem agencji AFP, to najliczniejsze demonstracje z serii wystąpień przeciwko Mursiemu, pierwszemu cywilnemu prezydentowi kraju. W serwisach społecznościowych trwa mobilizacja przeciwników szefa państwa, którzy skrzykują się, żeby zebrać odzież i jedzenie dla protestujących. Demonstranci twierdzą, że pozostaną w miasteczku namiotowym, dopóki Mursi nie zrzeknie się kompetencji, które sam przyznał sobie w dekrecie.
Wszystko wskazuje na to, że środa będzie kolejnym dniem wielotysięcznych demonstracji. Lewicowa opozycja zaapelowała, by do zebranych przed pałacem przeciwników Mursiego dołączyli kolejni. Z kolei Bractwo Muzułmańskie, z którego wywodzi się szef państwa, wezwało swoich zwolenników do zorganizowania konkurencyjnego marszu "w obronie prawomocności" prezydenta.
O anulowanie kontrowersyjnego dekretu apelował do prezydenta Front Ocalenia Narodowego, kierowany przez liderów opozycji, w tym byłego szefa MAEA Mohameda ElBaradeia i byłego szefa Ligi Arabskiej Amra Musę. Wezwali oni także do powołania nowej komisji konstytucyjnej, która ich zdaniem pełniej reprezentowałaby egipskie społeczeństwo.