Mobbing w ośrodku pomocy społecznej?
Proces o mobbing, którego - według prokuratury
- miała dopuszczać się była dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy
Społecznej w Lubinie (Dolnośląskie), rozpoczął się przed tamtejszym Sądem Rejonowym.
Na ławie oskarżonych zasiada radna powiatowa Urszula Rozmysłowska (wyraziła zgodę na ujawnienie wizerunku i nazwiska), której zarzucono, że w latach 2000-2003, gdy była dyrektorem ośrodka pomocy społecznej, uporczywe i złośliwe łamała prawa pracownicze. Oskarżona nie przyznała się do winy.
Jak wyjaśniła prokurator Celina Kurzydło - wprawdzie w kodeksie karnym nie ma pojęcia mobbingu, ale działania zarzucane oskarżonej można właśnie tak określić.
Kobieta miała m.in. w różny sposób upokarzać i szykanować podwładnych oraz naruszać ich godność. Inne zarzuty mówią o utrudnianiu działalności członków związku zawodowego w placówce, oraz zmuszaniu pracowników do zbierania podpisów poparcia dla kandydatury szefowej w wyborach samorządowych. W akcie oskarżenia wymieniono 72 pokrzywdzonych pracowników.
Mobbing miał przejawiać się m.in. w agresji słownej, nadużywaniu władzy, karaniu, bezpodstawnym obniżaniu premii, przenoszeniu na inne stanowiska pracy, utrudnianiu awansu zawodowego, czy odmawianiu prawa do udziału w szkoleniach.
Rozmysłowska miała również utrudniać działalność związkową oraz "wywierać w sposób bezprawny wpływ na sposób głosowania" jej podwładnych w wyborach samorządowych, w których startowała. Według ustaleń prokuratury - szefowa, wykorzystując stosunek zależności, miała zmuszać 9 pracowników do zbierania podpisów na listach poparcia dla niej i próbować wpływać na wynik ich głosowania.
Gdy oskarżenia pracowników MOPS wobec szefowej, wyszły w 2003 roku na jaw, Rozmysłowska została dyscyplinarnie zwolniona przez prezydenta Lubina, któremu podlegała placówka. Kobieta przed sądem domagała się następnie przywrócenia do pracy, ale proces przegrała.
Przed sądem oskarżona powiedziała, że wówczas po "napaści medialnej" leczyła się neurologicznie oraz, że lekarz stwierdził u niej "trudności adaptacyjne".
Sformułowanie aktu oskarżenia w głośnej sprawie mobbingu nastąpiło dopiero po trzech latach od jej ujawnienia. Od 2003 roku postępowanie w tej sprawie było przez prokuraturę dwa razy umarzane, ale z powodu zażaleń, jakie na te decyzje składały pokrzywdzone pracownice MOPS - śledztwo wracało do prokuratury, aby w końcu zakończyć się aktem oskarżenia.