Mniejszość niemiecka: oto problem Opolszczyzny
Mniejszość niemiecka na Opolszczyźnie przedstawiła swój program w dziedzinie zdrowia i polityki socjalnej. Opolscy Niemcy chcą m.in. współpracy polskich i niemieckich szpitali, tworzenia środowiskowych domów samopomocy i promocji zdrowego stylu życia.
Jednym z największych problemów Opolszczyzny jest - w ocenie mniejszości - wyludnianie się regionu i starzenie się społeczeństwa. - Jesteśmy województwem, z którego wyemigrowało wielu młodych. Dostrzegamy ten problem i staramy się reagować - powiedział na konferencji prasowej przewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim, kandydat do senatu, Norbert Rasch.
Mniejszość chce aktywizować osoby starsze, ale także promować zdrowy styl życia i współdziałać w wymianie doświadczeń opolskich placówek ochrony zdrowia z placówkami w Republice Federalnej Niemiec.
- Upatruję w takiej współpracy, w tym wymianie doświadczeń i kadr pomiędzy placówkami medycznymi, ogromną szansę poprawienia jakości usług zdrowotnych w naszych szpitalach i przychodniach - argumentował na konferencji prasowej wicemarszałek Opolszczyzny zajmujący się problematyką zdrowotną i społeczną, Roman Kolek.
Niemcy na Opolszczyźnie zapowiedzieli organizowanie w swoich placówkach spotkań edukacyjnych promujących zdrowy styl życia i prowadzenie kampanii propagujących właściwe postawy zdrowotne. Mniejszość chce także współpracować z opolskim szpitalem neuropsychiatrycznym przy propagowaniu zasad zapobiegania niedokrwiennemu udarowi mózgu.
- Proponujemy udostępnianie naszych placówek celem prowadzenia edukacji zdrowotnej, gotowi jesteśmy także na inne formy współpracy, której celem byłoby informowanie społeczeństwa o ryzyku udarów i możliwościach skutecznego ich leczenia - zapowiedzieli liderzy mniejszości.
Na konferencji prasowej pojawił się także pomysł ożywienia instytucji "dziadka do wynajęcia". - Osoby starsze, które mają swoje dzieci i wnuki za granicą mogłyby opiekować się czy po prostu spędzać czas kilka razy w tygodniu z dziećmi, których dziadkowie są gdzieś daleko. Kiedyś były "przyszywane ciocie", my proponujemy instytucję "przyszywanego" dziadka lub babci - mówiła na konferencji kandydująca do Sejmu Zuzanna Donath-Kasiura.