"Młodzież Wszechpolska działa zgodnie z prawem"
Nie ma podstaw, by zdelegalizować Młodzież Wszechpolską. Stowarzyszenie prowadzi działalność zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem. Doniesienia "Dziennika" i "Gazety Wyborczej" to tylko medialne spekulacje. "GW" nie pisze wprost, że Wierzejski słuchał faszystowskich treści - mówił w "Sygnałach Dnia" Krzysztof Bosak z Ligi Polskich Rodzin, szef Młodzieży Wszechpolskiej.
01.12.2006 | aktual.: 01.12.2006 15:26
Sygnały Dnia: Czy Młodzież Wszechpolska powinna być zdelegalizowana?
Krzysztof Bosak: Nie, nie powinna.
Tak zdecydowanie, bardzo krótko? Pytam o to między innymi dlatego, że na przykład dziś w ”Dzienniku” jest 28 powodów delegalizacji Młodzieży Wszechpolskiej. O tym mówią też osoby związane kiedyś z Młodzieżą Wszechpolską, nie chcę powiedzieć, że sympatyzujące, ale takie, które na pewno nie są w stanie od razu z miejsca krytykować tej organizacji. Pojawiają się kolejne dowody, kolejne zdjęcia na kolejne sprawy, które bulwersują wielu.
- Ja mógłbym, oczywiście, to pytanie rozwijać i jakoś dłużej uzasadniać, natomiast myślę, że po prostu samo pytanie jest tak niepoważne, że nie wymaga jakiejś dłuższej odpowiedzi. Podobną propozycję delegalizacji Młodzieży Wszechpolskiej miał kilka miesięcy temu pewien działacz Unii Wolności z Krakowa, on złożył taką propozycję do sądu formalnie, ona została oddalona przez sąd, no i to jest oczywiste, bo w systemie demokratycznym, w którym funkcjonuje nasze stowarzyszenie, które prowadzi działalność zgodną z prawem, zgodną ze swoim statutem, która w żaden sposób nie jest sprzeczna z obowiązującym w Polsce prawem, nie ma żadnych podstaw do tego, żeby delegalizować działania stowarzyszenia, które tego prawa nie łamie. (...)
A jeśli liderzy Młodzieży Wszechpolskiej występują w takich okolicznościach, które już nie tylko bulwersują, ale są sprzeczne z prawem, to nie jest powód do tego, żeby organizacja została właśnie zdelegalizowana?
- Tylko że nie ma takiej sytuacji. Jest pewna sfera medialnych spekulacji, gdzie nieprzychylne nam media w tej chwili, takie jak na przykład "Dziennik" albo "Gazeta Wyborcza", albo stricte lewicowe organy prasowe, próbują nas związać z sytuacjami, które sprawiają wrażenie, że są sprzeczne z prawem, ale to jest pewna sfera medialnych spekulacji. Nie ma takich sytuacji, o której pan powiedział.
Ale musi pan przyznać, że te rzeczy, o których mówimy są z udziałem właśnie członków Młodzieży Wszechpolskiej.
- Tylko zadajmy sobie pytanie: co to są „te rzeczy”?
A na przykład to, co dziś publikuje "Gazeta Wyborcza" – koncert grupy w Lesznie, na tym koncercie Wojciech Wierzejski, widać właśnie wzniesione ręce do góry, tak jak to kiedyś czyniono, Leszno 2001 rok.
No dobrze, czy pan uważa, że czymś nagannym jest bycie na koncercie?
Nie, nie, absolutnie nie.
- I że na koncercie są wzniesione ręce?
Absolutnie nie, poza tym, że podobno – tak jak czytam w "Gazecie Wyborczej" – na tym koncercie były teksty nawołujące do „wyrwania siłą hebrajskiego korzenia, rozpalenie płomienia czystej rasy”, no i tak jak mówię, podnoszone są ręce w geście Zieg Heil. Wśród tych osób, które miały być na tym koncercie w tym gronie jest – zdaniem "Gazety Wyborczej", podkreślam – Wojciech Wierzejski.
- Przyjmując metodologię "Gazety Wyborczej" lub tego, co uprawia "Dziennik" od dwóch dni, to można każdego skojarzyć ze środowiskiem nazistowskim i uznanym za nazistę, poczynając od dziennikarzy "Gazety Wyborczej" na pracownikach wydawnictwa Axel Springer kończąc. Ta metodologia, która została zastosowana w tym artykule w Wyborczej polega mniej więcej tak, że był koncert, na tym koncercie był Wojciech Wierzejski, który wówczas posłem nie był, "Gazeta Wyborcza" nie lubi organizatorów koncertu, na którym był jeden z kolegów Młodzieży Wszechpolskiej i nie lubi zespołu, który grał, który to zespół był reklamowany przez Gazetę, która również kiedyś pisała o innym zespole, który przekazywał treści sprzeczne z prawem. Myślę, że wiele zespołów było opisywanych też przez gazety, które opisywały jakiś inny zespół. To jest ta metodologia. "Gazeta Wyborcza" wprost nie stawia... zwróćmy uwagę na to.
Tak, tylko że, panie pośle, tu nie chodzi o muzykę, która się komuś może podobać lub nie, ale o teksty.
- Zwróćmy uwagę na to, że "Gazeta Wyborcza" nie pisze wprost, że na tym koncercie działo się cokolwiek nagannego. Są tylko spekulacje, insynuacje i próby wiązania.
Tak, chodzi o teksty – „krew naszej rasy, walcz, biały wojowniku”.
- Ale czy pan nie uważa, że tam nie jest napisane, że te teksty padały na koncercie?
Wie pan co? Trudno mi dyskutować, bo ja na tym koncercie, oczywiście, nie byłem, natomiast...
- Ale wystarczy przeczytać tekst z "Gazety Wyborczej".
Ja mam ten tekst przed sobą i właśnie cytuję: „Teksty tej grupy, na której na koncercie był dzisiejszy poseł Ligi Polskich Rodzin, poseł Wierzejski, nawoływały do wyrwania siłą hebrajskiego korzenia, rozpalenia płomienia białej rasy...”
- To nie jest prawda, "Gazeta Wyborcza" zestawiła dwa koncerty z dwóch różnych lat. Na jednym był poseł Wierzejski, na drugim go nie było. I "Gazeta Wyborcza" napisała tak: „Na jednym koncercie był poseł Wojciech Wierzejski, inny miał miejsce w tym samym miejscu, ale rok w tą stronę lub z powrotem, i na nim mogły padać takie treści”. No, to są po prostu spekulacje, które naprawdę jest trudno komentować.
Dobrze, panie pośle, okay, a co pan powie na to, że we wczorajszym "Dzienniku" w duchu właśnie delegalizacji Młodzieży Wszechpolskiej wypowiadał się na przykład Bogusław Rogalski, kiedyś członek Młodzieży Wszechpolskiej, mówi, że otoczenie Giertycha skompromitowało ideę Młodzieży Wszechpolskiej. Podobnie mówił wczoraj Wiesław Chrzanowski, członek przedwojennej Młodzieży Wszechpolskiej. To są chyba głosy, które powinny dać członkom Młodzieży Wszechpolskiej sporo do myślenia.
- Dają do myślenia, oczywiście, i jest je dość łatwo skomentować. Bogusław Rogalski jako pierwszy jest ostatnią osobą, która ma prawo się w ten sposób wypowiadać, dlatego że trzeba przypomnieć, że bardzo instrumentalnie tutaj widać podejście mediów Axel Springer do tej całej sprawy, bo rok temu to właśnie Bogusław Rogalski był tym negatywnym bohaterem ich publikacji. Trzeba przypomnieć, że ta sprawa imprezy w biurze, która była publikowana, to była impreza w jego biurze właśnie, zorganizowana przez jego asystentów i to on był powodem kompromitacji, o której się dzisiaj mówi i naszego wstydu. I on został usunięty z Ligi Polskich Rodzin i jego współpracownicy. I między innymi za nich również rok temu w jakiś sposób ja musiałem się tłumaczyć, natomiast oczyściliśmy się z tego typu osób. A w tej chwili z powodu swojej frustracji wolą się sprzymierzyć z "Dziennikiem" i napluć na swoje dawne środowisko niż uznać to, że są częścią tych powodów, jakie w tej chwili po części, niestety, mamy.
Natomiast jeśli chodzi o Wiesława Chrzanowskiego, to na ile przeczytałem jego wypowiedź, zmierza ona do tego, że „jeżeli potwierdzą się informacje upowszechnione przez "Dziennik", że spotkanie nazistów na Śląsku było współorganizowane przez Młodzież Wszechpolską, to należy poważnie pomówić o jej delegalizacji:. Ale już wiemy, że nie było współorganizowane. Co więcej, że nie było tam ani jednego członka Młodzieży Wszechpolskiej, wbrew temu, co pisał "Dziennik". A ja na spotkaniu z Wiesławem Chrzanowskim byłem kilka miesięcy temu i zapewniam pana, że jest w dobrych kontaktach z nami obecnymi, prawdziwymi członkami Młodzieży Wszechpolskiej, a nie tymi, których wymyśli sobie "Dziennik".
Zapytam inaczej – nie widzi pan... niezręczność to chyba zbyt słabe słowo, naprawdę złej sprawy, że w podobnych przypadkach, bo to, o czym pisze dzisiaj prasa to nie są pierwsze rzeczy, o takich różnych sytuacjach, w których brali udział członkowie Młodzieży Wszechpolskiej gazety donosiły wiele razy od kilku lat, czy nie widzi pan pewnego niebezpieczeństwa, że... nie chcę uogólniać, ale że osoby związane z Młodzieżą Wszechpolską, obecnie także z Ligą Polskich Rodzin i poniekąd z polskim rządem, istnieją w takiej sytuacjach, które niszczą nasz wizerunek, wizerunek Polski na świecie i dają argumenty w ten sposób naszym przeciwnikom, choćby w Europie?
- Nie, proszę pana, jedyną rzecz, jaką widzę... znaczy "Dziennik" wyróżnia cały szereg naszych kolegów, którzy pełną odpowiedzialne funkcje państwowe, kilkunastu posłów, kilku wiceministrów, członków zarządów pełniących funkcje w administracji państwowej i tak dalej. Chcę zwrócić państwa uwagę na fakt, że żadnej z tych osób nie postawiono żadnego zarzutu w związku z jej pracą, w związku z obecnym pełnieniem funkcji.