Miszka miesza w kotle
Belgrad, listopad 2001 roku. Na biurku ważnego serbskiego urzędnika dzwoni telefon. Na linii rosyjski minister finansów: Halo! Dajcie nam biznesy. – Ale jakie? – No, ropę. Nisz (największe zakłady naftowe w Serbii). – Ależ to niemożliwe, mamy przecież ustawę prywatyzacyjną. - Olewamy to. Nu, dawaj! - podaje Tygodnik Forum przedrukowując artykuł Isabelle Lasserre z Le Figaro.
16 lat po upadku muru berlińskiego i pięć lat po obaleniu Slobodana Miloszevicia Rosjanie powrócili do Serbii. Inwestując w gospodarkę tego „bratniego kraju” – słowiańskiego i prawosławnego jak ona sama, Rosja usiłuje odzyskać polityczne wpływy we wschodniej części Europy i ograniczyć możliwości działania Stanów Zjednoczonych i NATO. – Wpuszczamy wilka do owczarni – przestrzega anonimowy przedstawiciel serbskich władz.
Fundusz kładzie łapę
W ciągu kilku lat rosyjski kapitał przejął kontrolę nad częścią sektora państwowego w tym bałkańskim kraju. Rosyjski gigant naftowy Łukoil wykupił Beopetrol, drugą co do wielkości firmę naftową w Serbii. Midland, fundusz inwestycyjny z siedzibą w Londynie, lecz operujący rosyjskim kapitałem, przejął główne zakłady mięsne, sieć restauracji Stari Grad, a częściowo także port na Dunaju w Panczevie. Ta ostatnia inwestycja pozwala Rosjanom kontrolować przepływ towarów transportowanych drogą wodną na Dunaju, szczególnie ładunków pochodzących z Ukrainy.
Salford, inny fundusz inwestycyjny z kapitałem rosyjskim (zarejestrowany w Gibraltarze), położył niedawno łapę na firmach działających w sektorze przemysłu spożywczego. Rosyjscy inwestorzy zerkają też łakomie na Bor, serbskie zagłębie miedziowe. Wyłożyli również pieniądze na inwestycje budowlane w Nowym Belgradzie. – W sektorze energetycznym chcą mieć monopol na ropę i gaz. Zaczynają też interesować się bankami oraz firmami ubezpieczeniowymi – opowiada Slobodan Milosavljević, prezes serbskiej Izby Handlowej.
Serbia po kawałku
Jeszcze gorzej jest w Czarnogórze. Druga część państwa o nazwie Federacja Serbii i Czarnogóry dosłownie zaprzedała się Rosjanom – ubolewa Milosavljević. I dodaje: Mając dostęp do Adriatyku, Moskwa może kontrolować Włochy, Albanię i bazę amerykańską w Kosowie. Koncern Rusal, kontrolowany przez oligarchów Olega Deripaskę i Romana Abramowicza, to jedyny kandydat do zakupu KAP – kombinatu przetwórstwa aluminium w Podgoricy oraz państwowej firmy Telekom.
Hotele, domy, gazety – to bez różnicy… „Nowi Ruscy” wykorzystują każdą okazję. – Inwestując w Serbii i Czarnogórze, Rosjanie usiłują odbudować dawną zależność krajów wschodnich. To samo robią w Bułgarii i Rumunii – komentuje Slobodan Milosavljević. Jedyna różnica w porównaniu z epoką zimnej wojny polega na tym, że niegdyś wpływ wywierały rosyjskie władze państwowe, a dziś wyręcza je prywatny kapitał. – Za Putina jest mniej romantyzmu, za to więcej biznesu – mówi pewna wtajemniczona osoba - podaje Tygodnik Forum przedrukowując artykuł Isabelle Lasserre z Le Figaro.