Misja na Wschodzie
Komunizm trwałby dłużej, gdyby nie było Jana Pawła II
04.04.2005 | aktual.: 04.04.2005 10:20
Jesienią 1989 r. waliły się kolejne reżimy komunistyczne w Europie Wschodniej, a najbardziej niezwykłym rysem tych wydarzeń było to, że dokonywały się bez użycia siły, zgodnie z papieskim wezwaniem o przemianę serc, ale także przebaczenie i pojednanie.
Witając Jana Pawła II w Pradze w 1990 r., wzruszony prezydent Vaclav Havel rozpoczął: "Ojcze Święty, nie wiem, czy wiem, co to jest cud. Mimo to ośmielam się powiedzieć, że jestem w tej chwili uczestnikiem cudu". Jeden z biografów Jana Pawła II tak określił przyczynę tego cudu: "Fakty niezbicie dowodzą, że długiej wojny z komunizmem nie wygrali panowie w czarnych garniturach, dowodzący uzbrojonym po zęby wojskiem, ale jeden człowiek w białej szacie i jego ochotnicza armia ludzi, którzy w swoich działaniach wyrzekli się przemocy".
W swym pierwszym wystąpieniu w czasie inauguracji pontyfikatu papież mówił: "Nie lękajcie się". Wezwanie było skierowane do wszystkich, ale na Wschodzie odbierano je szczególnie. Społeczeństwa przyjęły tam wybór Karola Wojtyły jak dar opatrzności, inaczej reagowali rządzący. Ich niepokoje trafnie ujął Edward Gierek, ówczesny I sekretarz KC PZPR, który informację o wyborze skomentował: jest to wielkie wydarzenie dla narodu i "duże komplikacje dla nas".
Kościoły milczenia
Utrwalenie komunizmu w Europie Wschodniej oznaczało dla Kościołów chrześcijańskich prześladowania, często męczeństwo duchownych i świeckich. Kolejni papieże starali się w ramach swych możliwości nieść pomoc Kościołom za żelazną kurtyną. Pius XII publicznie deklarował solidarność z cierpiącymi. Protestował przeciw represjom, wspierał działania na rzecz stworzenia struktur Kościoła podziemnego. Jan XXIII i Paweł VI zmienili sposób postępowania wobec "Kościołów milczenia", jak przyjęło się nazywać wspólnoty kościelne w Europie Wschodniej. Korzystając z odprężenia na arenie międzynarodowej, starali się za pomocą działań dyplomatycznych ulżyć cierpieniom katolików na tym obszarze. Unikali jednak publicznych wystąpień na temat represji wobec Kościoła, by nie stwarzać sytuacji utrudniających dialog z władzami komunistycznymi. Zakładano wtedy, także w Watykanie, że komunizm jest systemem stabilnym, który będzie trwał długo.
Tak było do momentu, gdy papieżem został metropolita krakowski kard. Karol Wojtyła. Wcześniej o tym, co się dzieje w krajach komunistycznych, papież dowiadywał się od swojej dyplomacji. Dlatego tzw. polityka wschodnia Watykanu była kształtowana głównie przez dyplomację. Jan Paweł II nie musiał pytać swoich dyplomatów, jaki jest świat za żelazną kurtyną. On przychodził z tamtego świata. Wiedział, że ideologia marksistowska jest martwa, a reżim nie cieszy się poparciem społeczeństwa, lecz trwa wyłącznie na skutek stosowania przemocy i obecności obcych wojsk. Na pytanie słowackiego biskupa emigracyjnego Pavola Hnilicy, jaka będzie teraz polityka wschodnia Watykanu, Jan Paweł II miał odpowiedzieć, że polityka się skończyła, a rozpoczyna się misja na Wschodzie.
Pierwszym etapem tej misji była pielgrzymka do Polski w 1979 r., która stworzyła nową sytuację w bloku wschodnim. Miliony wierzących, którzy wylegli na ulice Polski, zobaczyły, że są większością. Odrzucono strach, odzyskano poczucie bycia gospodarzem we własnym domu. Od tego momentu władza komunistyczna była w defensywie. Z pewnością w Polsce, a w jakimś stopniu także w innych krajach, marksizm jako oficjalna ideologia przestał się liczyć. Pozostał zbiorowym rytuałem nomenklatury, która także odprawiała go w poczuciu konieczności wypełnienia obowiązku, a nie z przekonania. Budowanie przestrzeni wolności religijnej zaowocowało wsparciem działań, których celem było odzyskanie podmiotowości i suwerenności przez naród. W takich okolicznościach narodziła się "Solidarność".
Nie lękajcie się
Jan Paweł II od pierwszych chwil swego pontyfikatu podkreślał, że "Kościoły milczenia" mogą liczyć na jego wsparcie. Jako jednego z pierwszych przyjął na audiencji metropolitę praskiego kard. Franti˙ska Tom˙ska. Przestudiował także rezultaty dotychczasowych działań dyplomacji watykańskiej na tym obszarze. Wykorzystał przy tym doświadczenie abp. Agostina Casarolego, któremu nadal powierzył kierowanie sekretariatem ds. publicznych Kościoła i prowadzenie rozmów z przedstawicielami komunistycznych rządów. Zmienił się jednak główny podmiot, do którego skierowane było papieskie przesłanie. Nie były już nim komunistyczne rządy, lecz narody, ujarzmione, pozbawione podmiotowości, ale żywotne, w których przetrwały wiara i pamiźć historyczna. Do nich zwracał się w czasie pierwszej pielgrzymki do Polski w Gnieźnie (3 czerwca 1979 r.), gdy na Wzgórzu Lecha wypowiadał znamienne słowa: "Czyż Chrystus tego nie chce, czyż Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten papież, który nosi w swojej duszy szczególnie wyrazisty zapis
dziejów własnego narodu od samego początku, ale także i dziejów pobratymczych, sąsiednich ludów i narodów, na sposób szczególny nie ujawnił i nie potwierdził ich obecności w Kościele? Ich szczególnego wkładu w dzieje chrześcijaństwa? (...) Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten papież Polak, papież Słowianin właśnie teraz odsłonił duchową jedność chrześcijańskiej Europy?".
Pod jego wpływem zmieniali się biskupi w Europie Wschodniej. Metropolita praski kard. Franti˙sek Tom˙sek, wcześniej dość bojaźliwy, w okresie pontyfikatu Jana Pawła II, znajdując oparcie w Stolicy Apostolskiej, wielokrotnie zabierał głos w obronie gwałconych praw i swobód obywatelskich. Stał się jednym z największych autorytetów moralnych tamtej epoki.
Krajem, którego losem Jan Paweł II bardzo się interesował, była także Litwa. Zaraz po konklawe przekazał jako wotum na Ostrą Bramę piuskę kardynalską, w której przyjechał do Rzymu. Tam zresztą wierni natychmiast zareagowali na jego wybór. W październiku 1978 r. powstał w Wilnie Komitet Obrony Praw Ludzi Wierzących. Znakiem wsparcia papieża dla tej wspólnoty był m.in. list wysłany do przebywającego od 1957 r. na wygnaniu metropolity wileńskiego Julijonasa Steponaviiusa. Jego treść, kolportowana wśród litewskich katolików, była sygnałem, że papież nie zapomni o Związku Radzieckim. Z kolei owocem wielu cierpliwych negocjacji była w 1983 r. nominacja kardynalska dla abp. Julijansa Vaivodsa z Rygi. Umożliwiło to Watykanowi stałą łączność z katolikami z tego obszaru, gdyż Vaivods sprawował nadzór nad całą katolicką wspólnotą w ZSRR (poza Litwą). Już w czasie pierwszego spotkania z ministrem spraw zagranicznych ZSRR Andriejem Gromyką papież upomniał się o prawa katolików, co tamten skwitował burknięciem, że nie
pozwoli się wtrącać w wewnętrzne sprawy ZSRR.
Zmiany nie następowały jednak szybko. Istotna była konsekwencja, z którą Jan Paweł II mówił o wolności religii i prawach człowieka jako podstawie innych wolności i reform. Papież wielokrotnie publicznie dawał także wyraz swej solidarności z prześladowanymi za wiarę. Dążył do nowych nominacji biskupich, lecz pod warunkiem, że kandydat byłby osobą wiarygodną dla Kościoła. W czasie wizyty ad limina czeskich i słowackich biskupów Kongregacja ds. Duchowieństwa wydała 8 marca 1982 r. dekret "Quidam episcopi" zabraniający duchownym uczestnictwa w organizacjach politycznych. Miało to wielkie znaczenie zwłaszcza w takich krajach jak Czechosłowacja, Węgry i Jugosławia, gdzie różne odmiany tzw. księży patriotów stanowiły realne zagrożenie dla jedności Kościoła i były elementem jego kontroli przez władze państwowe.
Andrzej Grajewski