Trwa ładowanie...
dsr2aco
26-09-2005 02:50

Ministrowie szukają posad

Kilkunastu członków rządu kilka miesięcy
przed wyborami starało się znaleźć posady. Jednym się udało, inni
musieli pozostać na pokładzie tonącego okrętu - pisze w
"Rzeczpospolitej" Marcin Czekański.

dsr2aco
dsr2aco

Według niego, w tym przypadku nie sprawdziła sie zasada, że kapitan schodzi ostatni, ale niewiele brakowało. Liczba chętnych do opuszczenia rządu jest doprawdy imponująca.

To daje do myślenia. Pojawia się na przykład pytanie, po co ministrowie, którzy nie dotrwali do końca, w ogóle obejmowali stanowiska. Miejsce w rządzie to nie posada sprzedawcy w supermarkecie. Nie wypada się zwolnić, bo widmo braku pracy zagląda w oczy.

Ale znacznie bardziej bulwersuje inna związana z tym kwestia. Część ministrów to nieźli fachowcy. Po wyborach bez problemu znajdą pracę w biznesie, skąd często się wywodzą. Niektórzy członkowie gabinetu poszukali jednak bezpiecznej przystani w instytucjach państwowych. Być może przejście dwóch wiceministrów rolnictwa do agencji rolnych, w których będą przez kilka miesięcy nieusuwalni dzięki rządowej ustawie o konkursach, to przypadek - zastanawia się komentator "Rzeczpospolitej".

Ale nikt nie jest chyba tak naiwny, by wierzyć w przypadkową nominację Agnieszki Odorowicz na dyrektora Instytutu Sztuki Filmowej. Była wiceminister kultury, zanim zdobyła tę posadę, napisała ustawę powołującą instytut, a jej kolega minister Waldemar Dąbrowski zgodnie z tą ustawą powołał komisję, która z kolei wybrała autorkę na dyrektora. Tacy ministrowie okazują po prostu lekceważenie wyborcom - konkluduje komentator "Rzeczpospolitej". (PAP)

dsr2aco
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dsr2aco
Więcej tematów