Minister zdrowia ostrzega: alkohol szkodzi
Minister zdrowia ostrzega: alkohol szkodzi. Takie napisy mogą się pojawić już wkrótce na
butelkach piwa i wódki. Ministerstwo Zdrowia stworzyło przepisy
ograniczające sprzedaż i reklamę alkoholu - pisze "Gazeta Wyborcza".
Zgodnie z projektem resortu zdrowia piwa, wina czy wódki nie będzie można sprzedawać i spożywać na terenie stadionów (podczas trwania imprez sportowych) oraz na kąpieliskach i basenach. Oznacza to koniec picia piwa np. na plaży.
Alkohol będzie też trudniej kupić. Ekspedientowi, który sprzeda piwo nieletniemu, ma grozić grzywna od 2,5 tys. zł do 5 tys. zł. Gdy ktoś "uczynny" kupi alkohol osobie poniżej 18. roku życia, dostanie grzywnę od 1 do 5 tys. zł. Resort zdrowia przychyla się też do rozwiązania, aby w sklepach nie można było robić żadnych promocji alkoholu. To jednak nie koniec.
Każda butelka (o pojemności powyżej 150 ml) podobnie jak teraz paczka papierosów musiałaby mieć informację o skutkach picia alkoholu, tekst ma przestrzegać kobiety w ciąży i w okresie karmienia piersią oraz kierowców.
Ustawa poprzez edukację ma pomóc walczyć z alkoholizmem- tłumaczy resort. Co trzecia kobieta w wieku od 18 do 40 lat piła w trakcie ciąży alkohol- dodaje Katarzyna Łukowska, zastępca dyrektora Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, powołując się na badania z ubiegłego roku (PARPA popiera pomysł resortu zdrowia).
Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że regulacje zaproponowane w projekcie będą miały tylko "niewielki" wpływ na gospodarkę i przedsiębiorczość. Już teraz jednak wiadomo, że stracą browary (ich sprzedaż wyniosła w ubiegłym roku 30 mld zł). Nic więc dziwnego, że przeciw zmianom ostro protestują.
O ile branża piwowarska z nowymi etykietami jest w stanie się pogodzić, to jej prawdziwy niepokój budzi pomysł ograniczenia reklamy piwa. Dziś reklamy tego trunku mogą być emitowane w telewizji, radiu czy kinie między godz. 20 a 6 rano (wódki w ogóle nie wolno reklamować). Resort zdrowia chce jeszcze skrócić ten czas. Browary mogły się promować tylko między 23 a 6 rano. To powrót do zapisu, który obowiązywał w polskim prawie jeszcze cztery lata temu - przypomina "GW". (PAP)