Minister zdrowia będzie mógł kontrolować?
Minister zdrowia, mający prawo do kontroli w
każdym czasie zarówno placówek medycznych, jak i Narodowego
Funduszu Zdrowia (NFZ), będzie mógł korzystać z usług "podmiotów
uprawnionych do badania sprawozdań finansowych oraz kontroli
jakości i kosztów świadczeń zdrowotnych". Taki zapis zarekomenduje
Sejmowi, obradująca Komisja Zdrowia.
17.07.2004 | aktual.: 17.07.2004 17:24
Posłowie z Komisji Zdrowia zdecydowali, że kontrole zlecane przez ministra zdrowia mają być ograniczone do "działalności i stanu majątkowego Funduszu", aby sprawdzić, czy działa on zgodnie z prawem i nie narusza interesu pacjentów. Natomiast w przypadku placówek medycznych - czy prawidłowo realizują kontrakt z NFZ i czy nie naruszają praw pacjentów.
Bez odpowiedzi pozostało natomiast pytanie prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, Konstantego Radziwiłła, kto konkretnie będzie miał prawo kontrolować Fundusz i świadczeniodawców, którzy mają umowy z NFZ
Komisja podjęła też decyzję w sprawie nadzoru ministra zdrowia nad poszczególnymi uczestnikami systemu ochrony zdrowia. W myśl przyjętych przepisów, ma on sprawować nadzór m.in. nad NFZ, placówkami medycznymi w zakresie ich umów z NFZ oraz, na wniosek Elżbiety Radziszewskiej (PO), nad aptekami w zakresie refundacji leków.
Jeśli prezes NFZ, jego zastępca lub dyrektor oddziału wojewódzkiego Funduszu naruszy prawo lub interes pacjenta, minister zdrowia, według przyjętych przepisów, będzie mógł nałożyć na nich karę, wynoszącą maksymalnie równowartość trzykrotnego miesięcznego wynagrodzenia ukaranej osoby.
Podobną karą będzie można obłożyć prezesa Funduszu lub jego zastępcę albo dyrektora oddziału wojewódzkiego Funduszu, wówczas, gdy odmówią udzielenia wyjaśnień i informacji dotyczących m.in. sprawozdań finansowych NFZ, jego działalności oraz realizacji umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej.
Jeżeli zostanie stwierdzone rażące naruszenie prawa lub interesu pacjentów, minister zdrowia będzie mógł nałożyć na winną placówkę medyczną karę pieniężną, wynoszącą maksymalnie równowartość miesięcznego kontraktu. Będzie mógł ponadto wystąpić do dyrektora oddziału wojewódzkiego Funduszu o rozwiązanie umowy z taką placówką.
Według Radziwiłła, konsekwencje kary nałożonej na świadczeniodawcę w praktyce będą uderzały nie w dyrektorów placówek ochrony zdrowia, ale w pacjentów i personel medyczny. Kary mogą doprowadzić placówki do upadłości - zaznaczył Radziwiłł.
Zdaniem wiceprezesa NFZ ds. medycznych, Michała Kamińskiego, ewentualne kary nie powinny doprowadzić do destabilizacji działalności placówek ochrony zdrowia. Dotychczas kary były bardzo niskie. Wynosiły ok. 1% wartości kontraktu - wyjaśnił.
Dyskusję wzbudził też zapis uprawniający ministra zdrowia i Fundusz do przetwarzania danych osobowych i informacji dotyczących udzielonych świadczeń opieki zdrowotnej i ich przyczyn.
Ustawa mówi o gromadzeniu w centralnym rejestrze danych osobowych i medycznych. To bardzo delikatna sprawa. Na przykład, jeśli chodzi o osoby publiczne, łatwy dostęp do takich informacji, może mieć duże znaczenie - przekonywał Radziwiłł.
Zdaniem Bolesława Piechy (PiS) takie informacje niestety wyciekają, a przykładem może być pewien poseł, o którym wszyscy wiedzą, że jest chory na schizofrenię.
To nie wina systemu, tylko lekarzy, którzy, zanim pacjent zdąży wyjść ze szpitala, rozpowszechniają informacje o stanie jego zdrowia - ripostowała Maria Gajecka-Bożek (SLD).
Przedstawiciele strony rządowej przekonywali, że problem zabezpieczenia gromadzonych informacji to tylko kwestia techniczna - stworzenia dobrego systemu informatycznego.
Na początku tygodnia posłowie podejmą zawieszoną dyskusję na temat przepisów, których celem jest zapobieganie zmowom placówek medycznych.