ŚwiatMinister obrony Włoch chce wysłać wojsko na ulice

Minister obrony Włoch chce wysłać wojsko na ulice

Minister obrony Włoch chce wysłać na ulice włoskich miast 2500 żołnierzy, którzy pilnować będą porządku i bezpieczeństwa. O takiej budzącej kontrowersje odpowiedzi włoskiego MON na problem przestępczości we Włoszech pisze prasa.

Minister obrony Włoch chce wysłać wojsko na ulice
Źródło zdjęć: © AFP

15.06.2008 | aktual.: 15.06.2008 17:22

Żołnierze mieliby zostać skierowani do dziesięciu wybranych przez resort najbardziej zaludnionych miast, w których notuje się najwięcej przestępstw: Rzymu, Turynu, Mediolanu, Genui, Wenecji, Bolonii, Florencji, Neapolu, Bari i Palermo.

Ignazio La Russa, przedstawiając argumenty za takim rozwiązaniem problemu przestępczości podkreślił: Gdyby można było przyjąć natychmiast 2500 policjantów i karabinierów, byłbym bardzo szczęśliwy nie musząc wykorzystywać wojska w miastach.

Ale- dodał - ponieważ nie jest to możliwe, a ludzie domagają się bezpieczeństwa, wydaje mi się to znakomitym pomysłem.

Jednocześnie La Russa zapewnił, że chce wysłać wojsko na ulice eksperymentalnie tylko na rok. Jego zdaniem zapobiegłoby to zjawisku formowania w niektórych miastach samozwańczych patroli, pilnujących porządku, co nazywa "bezpieczeństwem z cyklu zrób to sam".

Ponadto - twierdzi minister obrony, powołując się na sondaże - za wysłaniem wojska opowiada się 82% Włochów. Przeciwna takiemu rozwiązaniu jest policja podkreślając, że jest ono błędne i szkodliwe.

"Corriere della Sera" przytacza też wypowiedź generała wojska Mario Arpino, który wyraził opinię, że powierzanie żołnierzom takich zadań, jakie wypełniają na przykład w Kosowie, nie byłoby słuszne i wywołałoby złe wrażenie.

Propozycja ta wywołała dyskusję w centroprawicowej koalicji. Wątpliwości wyraża Liga Północna, z inicjatywy której w niektórych miastach powstają "obywatelskie patrole". Minister do spraw uproszczenia legislacji Roberto Calderoli powiedział, że wprawdzie to, co dzieje się w miastach, jest już poważnym kryzysem, ale nie należy stosować metod "reżimu".

Z szefem MON zgodził się natomiast minister spraw wewnętrznych Roberto Maroni, także z Ligi. Gazety podkreślają, że jego akceptacja wynika z tego, że to on zdecyduje, gdzie wojsko zostanie wykorzystane i kiedy.

Protestuje centrolewicowa opozycja. Antonio Di Pietro z partii Włochy Wartości oświadczył, że "takie metody stosuje się tylko w Kolumbii".

Politycy rządzącej prawicy pytają zaś przeciwników tej koncepcji: "wolicie mafiosów od żołnierzy?".

Sylwia Wysocka

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)