Minister obrony Francji zaleca ostrożność kandydatom do UE
Zdaniem francuskiej minister obrony kraje kandydujące do UE powinny być ostrożne w zajmowaniu stanowiska w kwestii Iraku i nie wywoływać konfliktu "w rodzinie, do której mają wejść".
"W rodzinie sprawy zawsze się jakoś ułożą, a ten, kto podejmuje interwencję z zewnątrz, znajdzie się w sytuacji, kiedy przyjdzie mu za to zapłacić" - powiedziała Michele Alliot-MarieAlliot- Marie po we wtorek w Warszawie po roboczym spotkaniu ministrów obrony Trójkąta Weimarskiego.
"Myślę, że można oczekiwać, że kraje, które chcą przyłączyć się do Unii Europejskiej, zachowają ostrożność w pewnych sytuacjach. Nie należy z zewnątrz dolewać oliwy do ognia. To tak, jak przyszła synowa, która wywołuje konflikt w rodzinie, do której ma wejść. W rodzinie sprawy zawsze się jakoś ułożą, a ten, kto podejmuje interwencję z zewnątrz, znajdzie się w sytuacji, kiedy przyjdzie mu za to zapłacić" - powiedziała.
Dla Jerzego Szmajdzińskiego wniosek z ostatnich sporów między europejskimi sojusznikami i Stanami Zjednoczonymi jest taki, że należy ograniczać retorykę. Szmajdziński zaznaczył, że podpisany przez premiera Leszka Millera list solidarności niektórych europejskich rządów z USA był właśnie "apelem o solidarność".
W poniedziałek prezydent Francji Jacques Chiraca zarzucił krajom kandydującym do UE, że podpisując deklarację solidarności ze USA przyczyniają się do kryzysu w Unii.
Szmajdziński i zastępujący chorego Petera Strucka wiceminister obrony Niemiec Walter Kolbow ponownie zdementowali pogłoski o przeniesieniu niektórych amerykańskich baz wojskowych z Niemiec do Polski. Kolbow przypomniał, że minister Struck po rozmowach z Donaldem Rumsfeldem oficjalnie poinformował niemiecki parlament, że nie ma takich planów. "To fakt medialny, który ma tendencję rozwojową" - powiedział Szmajdziński. (aka)