Minister Jan Szyszko już polował na hodowlane bażanty. 10 lat temu
Ujawnione przez WP skandaliczne polowanie ministra środowiska Jana Szyszki w ośrodku hodowli bażantów w Grodnie pod Toruniem nie jest pierwszym takim przypadkiem w jego karierze. Dokładnie 10 lat temu, gdy był ministrem środowiska w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, polował na bażanty w innym ośrodku hodowlanym.
To była sobota, 24 lutego 2007 roku. Minister Szyszko, jak wynika z oficjalnego komunikatu resortu, był tego dnia bardzo zapracowany. Wziął udział w naradzie terenowej kierownictwa Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych w olsztyńskich lasach. Minister obejrzał nadleśnictwa szczególnie dotknięte klęskami śniegołomów i wiatrołomów, a także zapoznał się "z prowadzoną w Lasach Państwowych inwentaryzacją bioróżnorodności przyrodniczej w kontekście obszarów Natura 2000". Na terenie nadleśnictwa Lidzbark Welski spotkał się z przedstawicielami Polskiego Związku Łowieckiego, który - jak wynika z komunikatu - ówczesna Dyrekcja Generalna Lasów Państwowych chciała włączyć do inwentaryzacji bioróżnorodności przyrodniczej.
Owa wyprawa ministra uwzględniała jeszcze jeden istotny punkt programu, opisany lakonicznie w komunikacie. Była "okazją do oficjalnego zakończenie sezonu łowieckiego 2006/2007 w Lasach Państwowych".
Jak ustaliły wówczas media, minister wziął udział w polowaniu na bażanty na terenie Ośrodka Hodowli Zwierzyny Konopaty.
W ośrodku tym, słynącym z wolierowej hodowli bażantów, również zapakowano do klatek przeznaczone do ustrzelenia ptaki i dostarczono je wprost pod lufy strzelających. Nie miały żadnych szans w zderzeniu z czujnymi myśliwymi.
Co więcej, jak wówczas sugerowano, minister strzelał nie tylko do hodowlanych kogutów bażantów, ale również kur. Te ostatnie w naturze są pod ochroną, wolno na nie polować jedynie na terenach ośrodków hodowlanych. Szkopuł w tym, że polowanie odbyło się 24 lutego, a okres ochronny - obowiązuje nawet w hodowli - rozpoczyna się 1 lutego.
W 2007 roku na ministra Szyszko i towarzyszących mu myśliwych czekało w klatkach około 100 bażantów. Ile z nich ustrzelił szef resortu środowiska? Nie udało się tego wtedy ustalić. Służby prasowe resortu środowiska, Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych, nadleśnictwa w Lidzbarku Welskim i samego ośrodka Konopaty nabrały wody w usta.
Ośrodki hodowlane zwierząt powołano w celu reintrodukcji różnych gatunków w naturze. Wyhodowane w nich ptactwo kupują np. koła łowieckie i wypuszczają na swoim terenie, by potem móc na nie polować. Same OHZ zarabiają także od wielu lat na polowaniach organizowanych na swoim własnym terenie.
W 2007 roku cena jednego hodowlanego bażanta w ośrodku Konopaty wynosiła od 25 do 30 zł. Myśliwi organizujący polowanie w ośrodku, pogardliwie nazywani w swoim środowisku "mięsiarzami" z racji strzelania do wypuszczanych z klatki zwierząt, zamawiali co najmniej 100 sztuk. Kto zapłacił za bażanty, do których strzelał wówczas minister? Do dziś nie wiadomo.