Minister Dudy: prezydent nie poprze prawa, które ma zadziałać wstecz
Wprowadzenie nowych zasad ograniczających kadencyjność w samorządzie nie powinno dotyczyć osób, które obecnie pełnią funkcję wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, ponieważ prawo nie działa wstecz - stwierdził w programie #RzeczOPolityce minister prezydenta Andrzej Dera.
24.01.2017 | aktual.: 24.01.2017 11:15
Prezydencki minister powiedział, że w jego odczuciu, jako prawnika, ograniczenie kadencyjności powinno dotyczyć przyszłości, a nie przeszłości. - Tutaj, gdyby była próba, myślę, że stanowisko pana prezydenta będzie jednak takie, że na to nie pozwoli - powiedział Dera w programie #RzeczOPolityce.
Odpowiadający m.in. za sprawy związane z samorządem minister zaznaczył, że w samorządach na poziomie gmin mamy system zbliżony do systemu prezydenckiego, w którym bardzo silną pozycję ma jedna osoba: wójt, burmistrz, prezydent. Jak podkreślił, w Polsce konstytucja ogranicza możliwość sprawowania funkcji prezydenta państwa do dwóch kadencji.
Wprowadzenie ograniczenia kadencyjności w samorządzie jest - według Dery - czymś "naturalnym, normalnym" i zrozumiałym. - O tym rozmawialiśmy z przedstawicielami samorządów od wielu, wielu lat. To nie są nowe pomysły, one już wcześniej padały. Mnie się wydaje, że zrozumienie polityczne dla tej inicjatywy będzie bardzo duże. Wbrew pozorom - powiedział Dera.
Zdaniem prezydenckiego ministra zmiana dotycząca kadencyjności nie jest kwestią natury partyjnej, ale ustrojową. Powiedział, że jest to swego rodzaju bezpiecznik, by nie dochodziło do podporządkowania sobie tych małych ojczyzn. Co - jak mówił - dzieje się w różnych sytuacjach.
- Powiedzmy sobie szczerze: władza na poziomie lokalnym zależna od jednej osoby, która jest największym pracodawcą, niestety później powoduje szereg komplikacji, niekorzystnych zjawisk - dodał Dera.
W niedzielę prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że chciałby, aby najbliższe wybory samorządowe w 2018 r. odbyły się według nowych zasad. W wywiadzie dla TVP Wrocław Kaczyński zaznaczył, że ostateczną decyzję w kwestii "dwukadencyjności liczonej wstecz" podejmie Trybunał Konstytucyjny.
- Nie mam wątpliwości, że ta ustawa zostanie zaskarżona. A czy Trybunał uzna, że to jest działanie prawa wstecz i po prostu uchyli te przepisy, czyli zaczną one obowiązywać dopiero za osiem lat. Czy może uzna, że ta zasada nie została złamana i przepisy mogą wejść od razu w życie, tego nie wiem i nie jestem w stanie przewidzieć - mówił Kaczyński.