Trwa ładowanie...
11-08-2010 09:44

Miller: Tusk to pierwszy taki premier

Donald Tusk to chyba pierwszy przypadek premiera, któremu udaje się utrzymać rząd i ugrupowanie na wysokim poziomie zaufania społecznego - mówi w wywiadzie dla dziennika "Polska The Times" były premier Leszek Miller komentując tysiąc dni rządu PO.

Miller: Tusk to pierwszy taki premierŹródło: PAP, fot: Leszek Szymański
d3nplze
d3nplze

- Tusk ma doskonały zespół, który analizuje sytuację i podpowiada mu najbardziej trafne rozwiązania, także pod kątem nowoczesnego PR-u - mówi Miller. Były premier dodaje, że to profesjonalny zespół, który niekoniecznie składa się z ludzi Platformy, ale potrafi skutecznie odpowiedzieć na pytanie: jak sprzedać towar w najbardziej atrakcyjnym opakowaniu. - Czasami słyszę, że ten rząd żyje wyłącznie z PR-u, ale tak się właśnie dzisiaj uprawia politykę na całym świecie - stwierdza Miller.

Jego zdaniem dzisiaj nie ma już polityków, którzy chcieliby rzucić się pod prąd i podjąć jakąś decyzję po to, aby stracić władzę za rok czy za dwa lata. - Każde ugrupowanie ma dwa programy: program na wybory i drugi - na rządzenie. Oba zasadniczo się różnią, a ten drugi jest stopniowo redukowany. Donald Tusk tego nie ukrywa, mówi wyraźnie: "Jeżeli ktoś od nas oczekuje, że będziemy robili reformy, które będą bolały, to nie mamy takich zamiarów." I jeszcze: "My chcemy kupić czas". Przynajmniej uczciwie stawia sprawę. Platforma chce wygrać następne wybory i tyle. A wyborcy sami muszą sobie wyrobić opinie: czy chcą decyzji, które będą bolały, ale które w przyszłości będą procentować, czy też nie. Z badań opinii publicznej wynika, że większość Polaków mówi: OK, dopóki jest w miarę dobrze, my nie chcemy żadnych reform - stwierdza Leszek Miller.

Komentując dwie najbardziej problematyczne dla rządu w ostatnim czasie sprawy były premier mówi: - Jeśli chodzi o Smoleńsk, trudno rządowi Tuska cokolwiek zarzucać, tym bardziej że nie jest gospodarzem tej sprawy. Jeśli chodzi o powódź, tu jest gorzej. Jestem zdumiony, że w ustawach przyjmowanych po pierwszej fali powodzi nie przyjęto rozwiązań, które nie odnosiły się tylko i wyłącznie do tamtej powodzi, ale działałyby w każdej sytuacji tego typu zagrożeń. To dowód na brak wyobraźni tak rządu, jak większości sejmowej, która tamte ustawy uchwalała. Nie można zakładać, że jeśli powódź wydarzyła się w maju 2010 roku, to następna wydarzy się w maju 2015.

d3nplze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3nplze
Więcej tematów