Miller: rezygnuję z przewodniczenia SLD
Rezygnuję z przewodniczenia SLD, ale nie rezygnuję z SLD - powiedział Leszek Miller na Konwencji Krajowej Sojuszu. Teraz delegaci wybiorą jego następcę. Wiadomo już, że Józef Oleksy, minister spraw wewnętrznych i administracji, zrezygnował z kandydowania na szefa partii.
06.03.2004 | aktual.: 06.03.2004 13:32
"Wybierzcie tego, kto lubi SLD, komu bardziej podobają się sztandary rozwinięte, a nie zwinięte, kto bardziej pragnie zwycięstw niż porażek" - apelował Miller do działaczy SLD. Premier sugerował też, by wybrać kogoś, "kto za występ przed kamerami nie jest gotów zapłacić wszelką cenę, nawet manifestacyjną wrogość wobec kolegów i przyjaciół". Nowy przewodniczący SLD powinien być "pełnokrwisty, a nie udawany" - powiedział dziennikarzom premier Leszek Miller. Premier odniósł się w ten sposób do pojawiających się w mediach informacji, że w sobotę Sojusz wybierze swojego lidera tylko do czerwca, a po wyborach do Parlamentu Europejskiego odbędzie się nadzwyczajny zjazd Sojuszu.
Miller nie wykluczył jednak, że nadzwyczajny zjazd może zostać zwołany, ale to - jego zdaniem - zależy od wyniku Sojuszu do Parlamentu Europejskiego. Dodał, że decyzja w tej sprawie nie powinna być podejmowana już dzisiaj, gdyż Rada Krajowa w każdej chwili może zdecydować o zwołaniu nadzwyczajnego zjazdu.
Sztandar wyprowadzić?
Premier opowiedział się także za utworzeniem szerokiej listy wyborczej lewicy w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Na takiej liście mogliby się znaleźć ludzie lewicy nie należący do partii lewicowych - podkreślił.
Miller nie chciał powiedzieć, kto jest jego faworytem wśród kandydatów do fotela szefa Sojuszu. Jak powiedział, wszyscy są bardzo dobrzy, ale to delegaci muszą wybrać, komu powierzą tę funkcję. Jego zdaniem, "namaszczanie kogokolwiek już teraz byłoby brakiem zaufania do sali". Miller zapewnił, że zawsze będzie w SLD, ale już nigdy nie stanie na jego czele. Premier nie wierzy też w krążące w kuluarach plotki, że na konwencji może zwyciężyć pomysł o "zwinięciu sztandaru w Sojuszu".
Rezygnacja z przewodniczenia SLD, to nie jest dla mnie decyzja łatwa i płytka - podkreślił premier. Wyjaśnił, że jednym z podstawowych powodów, dla których odchodzi z funkcji szefa Sojuszu, jest to, że zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego wymagają od przewodniczącego partii poświęcenia całego czasu, promowania kandydatów, odbywania setek spotkań.
Tymczasem - podkreślił Miller - on sam jest i "do końca kadencji rządu będzie całkowicie pochłonięty zadaniami, jakie stoją przed rządem". Premier dodał, że sytuacja, w jakiej znalazł się SLD, wymaga od jej szefa całkowitego poświęcenia swojego czasu partii.
SLD bez "świętych krów"
Trudna sytuacja powinna być wyzwaniem - zwrócił się do delegatów premier. Dodał, że w SLD nie będzie "świętych krów", zwolnionych od odpowiedzialności za swe działania. Przewodniczący przyznał jednak, że przeprowadzona w SLD weryfikacja nie pozwoliła na pozbycie się wszystkich nieodpowiednich ludzi. Miller wyraził nadzieję, że doprowadzą do tego rozpoczęte procesy sądowe w sprawie nadużyć. Podkreślił jednak, że sytuację w SLD może oczyścić przede wszystkim moralny osąd jej członków.
Leszek Miller powiedział, że Polska jest przygotowana do wejścia w skład Unii Europejskiej. Stoją jednak przed nią poważne zadania - przejście pierwszego okresu integracji i jak najlepsze wykorzystanie unijnych środków. Za najważniejsze zadania dla SLD Miller uznał realizację programu uzdrowienia finansów publicznych i powrót do założeń programowych partii. Miller podkreślił, że SLD musi walczyć o swój program i miejsce w życiu politycznym.
Przewodniczący SLD oświadczył, że Sojusz doprowadził do wzrostu gospodarczego, co przyznają nawet jego przeciwnicy. Za najważniejsze zadania rządu Miller uznał przekształcenie "społeczeństwa zasiłków" w "społeczeństwo pracy", zapewnienie stałego wzrostu gospodarczego na poziomie 5%, poprawa poziomu życia obywateli, naprawa służby zdrowia oraz walka z przestępczością i korupcją. Skutki wzrostu gospodarczego powinno odczuć całe społeczeństwo - dodał Miller.
Niewykluczone, że w szranki o schedę po dotychczasowym przewodniczącym stanie sześcioro kandydatów. Być może dojdzie też do zmian na stanowiskach wiceszefów Sojuszu. Na nieformalnej wciąż liście kandydatów na szefa partii figurują: Jolanta Banach, Andrzej Celiński, Marek Dyduch, Krzysztof Janik, Wiesław Ciesielski i Jacek Piechota.