Miller: nie wiem, kto był informatorem posła Jagiełły
Jeśli poseł Jagiełło chce zachować resztki przyzwoitości, to powinien powiedzieć, kto go poinformował - stwierdził premier Leszek Miller w radiowych "Sygnałach Dnia".
14.07.2003 | aktual.: 14.07.2003 10:13
Sygnały Dnia: Może część działaczy te pańskie słowa na kongresie o tych wysokich wymaganiach wobec członków potraktowała: "Aa, niech sobie mówi, to tylko takie słowa na niby"?
Leszek Miller: – No więc jeśli tak potraktowali, to poniosą konsekwencje. Powołaliśmy specjalnego rzecznika dyscypliny, który będzie zajmował się tymi wszystkimi przypadkami. Nie ma, oczywiście, żadnej struktury ani społecznej, ani politycznej, która składałaby się z samych aniołów, i nie ma też takiej struktury, która składałaby się z samych oszustów czy karierowiczów. Ale ważne jest, jak się reaguje na nieprawidłowości we własnych szeregach, czy tego rodzaju przypadki powodują odruch zamykania się i takiej wewnętrznej złej solidarności, czy też wywołują dyskusje, weryfikację ludzi i pozbywanie się tych ludzi. Otóż ta druga droga jest niewątpliwie jedyna i właściwa i Sojusz idzie tą drugą drogą.
Sygnały Dnia: Mówi pan o weryfikacji, jak sądzę, panie premierze, prawda? O weryfikacji członków Sojuszu. Senator Andrzej Jeszke podczas posiedzenia Rady Krajowej, tej ostatniej, kiedy wybierano zarząd partii, powiedział, że "jestem pewien, że ci, którzy dzięki członkostwu w SLD prowadzą nieczyste interesy, już szykują pióra do weryfikacji swoich krytyków".
Leszek Miller: – Jest takie niebezpieczeństwo i dlatego w dokumentach, które były dyskutowane na piątkowym posiedzeniu Rady Krajowej przewidziano, iż nie tylko będą się weryfikować ci, którzy mogą to czynić, ale także decyzja może zależeć od instancji nadrzędnej, właśnie po to, żeby mieć wpływ na decyzje, które mogą być dyktowane czy podejmowane jakimiś partykularnymi okolicznościami.
Sygnały Dnia: Co będzie ze świętokrzyską organizacją Sojuszu Lewicy Demokratycznej, panie premierze?
Leszek Miller: – Podjęliśmy decyzję o rozwiązaniu Rady Powiatowej w Starachowicach. To jest decyzja słuszna i niech będzie przestrogą dla innych, którzy chcieliby iść w te ślady. No, a jeśli chodzi o kierownictwo wojewódzkiej organizacji, w tym tygodniu powinno odbyć się w tej sprawie kompetentne spotkanie i zapewne zostaną podjęte decyzje, ale...
Sygnały Dnia: Jakich decyzji pan oczekuje?
Leszek Miller: – To jest struktura, która kieruje się demokratycznymi procedurami podejmowania decyzji, więc my nie możemy nic nakazać naszym kolegom, natomiast będziemy oczekiwać, że oni sami wyciągną właściwe wnioski.
Sygnały Dnia: Marek Borowski powiedział, że chce napisać list do posła Andrzeja Jagiełło, by ten ujawnił nazwisko informatora w tzw. aferze starachowickiej, tym, który uprzedził o możliwych aresztowaniach w sprawie. Czy pan również z posłem Jagiełłą rozmawiał na ten temat?
Leszek Miller: – Ja wielokrotnie mówiłem publicznie, że to, co wymagam od pana Jagiełło, to ujawnienie źródła informacji, którą pozyskał, bo fakt, że posłużył się tą informacją (jeśli oczywiście to wszystko znajdzie potwierdzenie w toczącym się śledztwie, ale zakładam, że znajdzie) jest po prostu wydarzeniem skandalicznym i haniebnym i ja nie mogę tego inaczej nazwać. Ale w tej chwili bardzo ważną kwestią jest uzyskanie informacji, kto był informatorem pana Jagiełło.
Sygnały Dnia: Pan tego nie wie do tej pory od niego?
Leszek Miller: – Oczywiście, że nie. Jeśli poseł Jagiełło chce zachować resztki przyzwoitości, to powinien powiedzieć, kto go poinformował.