Miller: najpierw odpowiedzialność
Premier Leszek Miller podkreślił w poniedziałek, że rząd nie ma środków i możliwości, by przejmować wszystkie przedsiębiorstwa, które znalazły się w trudnej sytuacji.
Premier odniósł się w ten sposób do informacji o proteście w zakładach Nysa Motor, której pracownicy protestują przeciwko sytuacji w zakładach i niewypłacaniu im poborów.
W rozmowie z "Sygnałami Dnia" w Programie Pierwszym Polskiego Radia, szef rządu powiedział, że jest to kolejny przypadek, gdzie sprywatyzowane przedsiębiorstwo zwraca się o pomoc do państwa.
Premiera dodał, że ten przykład można zaadresować do tych polityków i publicystów, którzy głoszą, że najlepszym remedium na kłopoty polskiej gospodarki jest prywatyzacja.
Odnosząc się do wypowiedzi lidera górniczych związków zawodowych Jana Kisielińskiego, który na kongresie OPZZ mówił, że grozi nam niekontrolowany wybuch niezadowolenia społecznego premier powiedział, że nie lekceważy manifestacji i wybuchów społecznych.
Powtórzył swoje słowa wypowiedziane na Kongresie OPZZ, że od manifestacji i demonstracji jest gorsze załamanie gospodarki, zdemolowanie rynku pracy i - jak to ujął - stromy zjazd w argentyńską przepaść. Podkreślił, że wysiłki rządu idą w tym kierunku, by nie nastąpiła destrukcja gospodarki.
Komentując wyniki ostatnich sondaży, według których rząd jest oceniany dobrze przez 22% ankietowanych, premier powiedział, że nie można było się niczego innego spodziewać w sytuacji, gdy rząd musiał podejmować bardzo trudne decyzje, wymagające cięcia wydatków socjalnych.
Zaznaczył jednak, ż gdyby rząd tego nie zrobił sytuacja byłaby jeszcze gorsza. Najpierw odpowiedzialność, potem popularność - powiedział premier Leszek Miller. (and)