Polska"Miller i Kwaśniewski przed Trybunał Stanu"

"Miller i Kwaśniewski przed Trybunał Stanu"

Wnioski z raportu sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen są realizowane - zapewnili podczas wtorkowej debaty w Sejmie przedstawiciele resortów skarbu i sprawiedliwości. W raporcie przyjętym we wrześniu 2005 roku komisja uznała, że przed Trybunałem Stanu powinni stanąć m.in. b. prezydent Aleksander Kwaśniewski i b. premier Leszek Miller.

10.10.2006 | aktual.: 10.10.2006 19:47

Sejm wysłuchał sprawozdania komisji śledczej i przeprowadził nad nim debatę. Zgodnie z ustawą o sejmowej komisji śledczej, nad jej sprawozdaniem nie głosuje się. Sprawozdawca komisji Andrzej Grzesik (Samoobrona) podkreślił, że teraz parlament może zdecydować o dalszej pracy nad wnioskami w sprawie pociągnięcia do odpowiedzialności konstytucyjnej zawartymi w raporcie.

W raporcie przyjętym we wrześniu 2005 roku komisja uznała, że przed Trybunałem Stanu powinni stanąć m.in. b. prezydent Aleksander Kwaśniewski, byli premierzy Leszek Miller i Włodzimierz Cimoszewicz, b. minister skarbu Emil Wąsacz oraz b. ministrowie sprawiedliwości - Barbara Piwnik i Andrzej Kalwas.

W imieniu ministra sprawiedliwości zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking powiedział, że z 23 wniosków komisji do prokuratury wszystkie zostały przeanalizowane. W sześciu przypadkach skierowano akty oskarżenia - głownie w sprawach o ujawnienie tajemnicy służbowej i złożenia fałszywych zeznań. Dziesięć postępowań zostało prawomocnie umorzonych, dwa - nieprawomocnie, a pięć jest w toku postępowania - podał Engelking.

Prokurator przypomniał, że nadal toczy się postępowanie w sprawie zatrzymania w 2002 roku ówczesnego prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego. Trzem osobom postawiono już zarzuty, a jeśli sąd dyscyplinarny uchyli immunitet wobec jednego z prokuratorów, będzie postawiony kolejny zarzut - zaznaczył.

Trwa nadal śledztwo w sprawie tzw. mafii paliwowej. Sprawa obejmuje wiele wątków, sporządzono już 16 aktów oskarżenia, które objęły w sumie 126 osób. 20 osób zostało już osądzonych. W całej sprawie jest 143 podejrzanych i z powodu rozmiaru sprawy nieznany jest termin zakończenia postępowań - poinformował Engelking.

W trakcie debaty nad sprawozdaniem sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen, Andrzej Dera, przemawiający w imieniu PiS wskazał na utrudnienia, na jakie narażona była komisja ds. PKN Orlen w czasie swych prac. Utrudnienia te były - jak powiedział poseł - różnego rodzaju, od "banalnych", jak choćby problemy z dostępem do kserokopiarek, po znacznie poważniejsze, czyli "bezprzykładne groźby pod adresem członków komisji i jej ekspertów".

Poseł PiS, za utrudnienia pracy komisji, obarczył winą marszałka Sejmu poprzedniej kadencji Włodzimierza Cimoszewicza z SLD, który odmówił członkom komisji, nie bacząc na ogrom jej prac, przydzielenia asystentów. Czego się bano? - pytał Dera.

Jego zdaniem, z prac komisji wyłonił się obraz funkcjonowania instytucji publicznych i osób pełniących najważniejsze funkcje państwowe, na styku biznesu paliwowego. Poseł podkreślił, że osoby te nie zdały egzaminu z obrony interesów kraju i obywateli, którzy w tym kraju mieszkają.

Według Dery, z materiałów komisji śledczej ds. PKN Orlen jasno wynika, że osoby ówczesnego życia publicznego zamiast dbać o interesy narodu, dbały o interesy bardzo wąskiej grupy bardzo bogatych ludzi, którzy dzięki interesom w sektorze paliwowym, chcieli być jeszcze bardziej bogaci.

Poseł Robert Strąk z LPR zauważył, że choć komisja śledcza ds. PKN Orlen ustaliła różne rzeczy, nadal nie ma żadnych konsekwencji.

Zdaniem Strąka, ukaranie winnych powinno zadziałać odstraszająco na innych rządzących. Strąk przypomniał, że to LPR była inicjatorem powstania orlenowskiej komisji. Dzięki memu uporowi ta komisja powstała - powiedział poseł.

Zdaniem Strąka, raport z prac tej komisji pokazał, że w państwie rzekomo prawa, niektórzy prokuratorzy działali bez zastanowienia, a politycy z prywatnym biznesmenem układali listy władz spółek skarbu państwa.

Poseł LPR wrócił do zdarzeń, jakie miały miejsce już w czasie prac komisji. Gdy nie można było złamać posła Gruszki, to trzeba było go skompromitować, wykorzystując niewinną znajomość jego asystenta - mówił.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)