Miller: czuję satysfakcję
Były premier Leszek Miller
uważa, że decyzja prokuratury o umorzeniu śledztwa w sprawie tzw.
grupy trzymającej władzę jest zgodna z ustaleniami sejmowej
komisji śledczej, która badała sprawę Rywina.
Według raportu przyjętego przez sejmową komisję śledczą, której autorem była posłanka Anita Błochowiak (SLD) Lew Rywin poszedł do Agory, by wyłudzić pieniądze dla siebie, bo "grupa trzymająca władzę" nie istniała.
Sejm przyjął jednak jako raport wniosek mniejszości, autorstwa posła PiS Zbigniewa Ziobry do sprawozdania tej komisji. Raport Ziobry zawiera konkluzję, że Rywina do Agory wysłała grupa, w skład której wchodził Miller, była wiceminister kultury Aleksandra Jakubowska, były szef gabinetu politycznego Millera Lech Nikolski, były prezes TVP Robert Kwiatkowski i sekretarz KRRiT Włodzimierz Czarzasty. Oni sami zaprzeczają.
Powodem umorzenia było przedawnienie karalności przestępstwa płatnej protekcji. Nie udało się również ustalić składu owej grupy.
Decyzja prokuratury jest zgodna z ustaleniami sejmowej komisji śledczej, która badała sprawę Rywina, która uznała, że nie ma podstaw do twierdzenia, iż Lech Rywin został wysłany do Agory przez jakakolwiek grupę, osoby lub partię polityczną - powiedział Miller.
Według niego, raport komisji śledczej został "bezprawnie zmieniony podczas głosowania w Sejmie w wyniku presji posłów prawicy wspomaganych przez część posłów PSL i 30 renegatów SLD, którzy później zapisali się do partii Marka Borowskiego". Przyjęta została 'prawda' Zbigniewa Ziobro - zaznaczył b. premier.
Miller powiedział, że czuje satysfakcję, iż "kłamstwa Zbigniewa Ziobry i Jana Rokity, którzy wymyślili nazwiska osób, które miały tworzyć grupę trzymającą władzę zostały oficjalnie pogrzebane". Zostały one stworzone w ich umysłach do walki politycznej z lewicą - ocenił.
Potwierdziła się teza, że kłamstwo ma krótkie nogi. Miało ono jednak mnóstwo tych nóg - nóg polityków, dziennikarzy, publicystów którzy bezkrytycznie lansowali Ziobro na 'wielkiego szeryfa', a owoc jego pracy na obiektywne odzwierciedlenie rzeczywistości - mówił Miller.
B. premier uważa, ze wszystkie te osoby powinny się wstydzić i przeprosić tych, których pomawiali. Dotyczy to również - jak twierdzi - tych wszystkich posłów, którzy, chcąc pognębić SLD, głosowali za raportem Ziobry. To klęska oszustów, których oszczerstwa zostały obnażone przez prokuraturę i to prokuraturę, która bardzo chciała znaleźć grupę trzymająca władzę - powiedział.
Jak przyznał, szkody, także moralne, których doznał są niepowetowane. To co się stało przyczyniło się do tego, że rozmaici macherzy od manipulacji upewnili się, że fakty można dowolnie tworzyć, prawdę można uchwalić a nie ustalić, a swojego politycznego konkurenta przedstawić jako kryminalistę - mówił.
Według niego, konsekwencją tych oskarżeń było "uwiarygodnienie kryminalistycznej wizji III RP" lansowanej przez przeciwników SLD i jego rządu.
Miller uważa, że cała ta sprawa była na rękę także niektórym ludziom lewicy, zwłaszcza skupionych wokół Aleksandra Kwaśniewskiego. Ta sprawa została przez Kwaśniewskiego, Borowskiego i, w jakiejś części przez Wojciecha Olejniczaka, wykorzystana przeciwko mojemu rządowi i kierownictwu SLD. Wykorzystana w walce wewnętrznej - powiedział.
Jest przekonany, że w wyniku tego, "lewica poniosła straty, osłabł jej impet i w stanie letargu trwa do dziś". Miller uważa, że gdyby wtedy był jednolity front w Sojuszu, nie byłoby ludzi na lewicy, którzy chcieli wykorzystać to do osłabienia jego i jego rządu, a sytuacja wyglądałaby inaczej.
Miller zapowiedział, że jeśli tylko zostanie udostępnione uzasadnienie decyzji prokuratury, zwoła konferencję prasową, na której "powie wszystko, co ma w tej sprawie do powiedzenia". (mg)