PolskaMiliony w prezencie

Miliony w prezencie

Czy Mysłowice będą musiały przekazać wyremontowany niedawno budynek Miejskiego Centrum Kultury prywatnej osobie? Ubiega się o to mieszkaniec Katowic - Edward Kufieta, który twierdzi, że jest spadkobiercą właściciela budynku. Sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

13.07.2003 12:12

Przed II wojną światową w budynku przy ul. Grunwaldzkiej 7, w którym mieści się Miejskie Centrum Kultury, działał znany hotel. Jego właściciel zmarł w czasie wojny i w latach 50. obiekt przejęło na podstawie dekretu wywłaszczeniowego państwo. Od tej pory administruje nim miasto. W tym roku 50-lecie działalności w budynku ma obchodzić MCK. Tymczasem do Mysłowic nadeszła właśnie zaskakująca informacja z Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast.

- Dowiedzieliśmy się, że możemy stracić budynek. Do urzędu wpłynął wniosek o unieważnienie orzeczenia uwłaszczeniowego wydanego w 1962 roku - mówi Ewelina Czaja-Muzyk, rzeczniczka mysłowickiego UM. Władze Mysłowic mają powody do zmartwienia. Pod koniec zeszłego roku skończył się generalny remont MCK, który kosztował miasto 5 milionów zł. Przebudowano i unowocześniono m.in. salę widowiskowo-kinową, odnowiono elewację.

Jacek Turalik, dyrektor centrum, jest zaskoczony roszczeniami: - Do głowy by mi nie przyszło, że budynek nie ma uregulowanej sytuacji własnościowej! Według materiałów, które otrzymałem jeszcze przed remontem, wszystko było załatwione. Nigdy też nie pojawił się u nas nikt zainteresowany odzyskaniem budynku. Nie wyobrażam sobie, żeby to miejsce mogło służyć innym celom, niż kulturalne.

Dyrektor dodaje, że spadkobierca nieprzypadkowo rozpoczął działania dopiero po zakończeniu remontu. Stanowisko Edwarda Kufiety przedstawił Andrzej Czerwiński, szef kancelarii prawnej, która prowadzi sprawę.

- Właściciel zaczął starać się o zwrot budynku już w 1991 roku. Roszczenia są jak najbardziej słuszne, bo jego rodzina została brutalnie i bezprawnie wyrzucona z własnej nieruchomości. Urząd mieszkalnictwa zawiesił na razie wniosek tłumacząc, że mój klient musi najpierw udowodnić swoje prawa do spadku. Moim zdaniem mysłowicki Urząd Miasta nie ma szans przed sądem. Czasy się zmieniły. Jestem przekonany, że miasto będzie musiało się z moim klientem ułożyć - mówi Czerwiński.

Rzeczniczka mysłowickiego magistratu twierdzi, że winę za zaistniałą sytuację ponosi poprzedni zarząd miasta. - Włożono ogromne pieniądze w remont bez ustalenia, czy budynek faktycznie należy do miasta. To duże niedopatrzenie - mówi Czaja-Muzyk.

Edward Lasok, przewodniczący poprzedniej i obecnej Rady Miasta nie chce komentować sprawy do czasu jej udokumentowania. - Potem trzeba będzie sprawdzić, czy rzeczywiście nikt o istnieniu spadkobiercy nie wiedział, czy może ktoś zataił sprawę? - zastanawia się Lasok.

Jarosław Orzeł

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)