Milion odszkodowania od policji?
Przed Sądem Okręgowym w Poznaniu zakończył się proces, w którym postrzelony 29 kwietnia 2004 r. przez policję 20-letni Dawid Lis domaga się od policji ponad 1 mln zł odszkodowania i 2 tys. zł comiesięcznej renty. Wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony 29 września.
22.09.2005 | aktual.: 22.09.2005 15:52
20-letni Lis, z wykształcenia lakiernik samochodowy, przypomniał przed sądem, że przed wypadkiem prowadził aktywny tryb życia. Chciał rozpocząć zasadniczą służbę w wojsku. Chciałem zostać zawodowym. Myślałem o jednostkach specjalnych(...) Trudno mi powiedzieć, czy w przyszłości będę mógł pracować, bo co cztery godziny muszę sobie zmieniać cewnik - powiedział Lis. Na co dzień pomagają mu rodzice.
Nie kontaktuję się ze swoimi dawnymi kolegami, bo czuję, że do nich nie pasuję - dodał Lis.
Zdaniem biegłej z zakresu medycyny sądowej, poszkodowanemu do końca życia grożą poważne powikłania. Prof. Grażyna Cywińska-Wasilewska powiedziała przed sądem, że do końca życia będzie musiał odbywać zabiegi rehabilitacyjne i będzie potrzebował pomocy drugiej osoby. Dodała, że mężczyzna, który na proces przyjechał na wózku inwalidzkim, co roku powinien też jeździć do sanatorium i odbywać intensywną terapię.
Reprezentujący policję mec. Rafał Rosiejko powiedział podczas rozprawy, że policja prowadziła przed rozpoczęciem procesu rozmowy z rodziną poszkodowanego na temat odszkodowania i rezygnacji z procesu, ale propozycja policji - 200 tys. zł - nie została przyjęta.
Rosiejko, pytany przez dziennikarzy, dlaczego policja nie przystała na załatwienie sprawy bez procesu, odparł, że "to mogłoby stworzyć wrażenie, że policja szasta pieniędzmi".
W nocy 29 kwietnia 2004 r. policjanci z wydziału kryminalnego poznańskiej Komendy Wojewódzkiej Policji usiłowali zatrzymać w Poznaniu i wylegitymować kierowcę samochodu marki Rover oraz jego pasażera. Podejrzewali, że jadą nim groźni, poszukiwani przez policję przestępcy. Kiedy dwaj młodzi ludzie nie chcieli się zatrzymać, funkcjonariusze wystrzelili w kierunku ich auta ponad 20 pocisków. Kierowca zginął, a pasażer - 20-letni Lis - został ciężko ranny. Okazało się, że żaden z nich nie był przestępcą, którego chciała zatrzymać policja. W wyniku postrzału 20-latek ma uszkodzony kręgosłup, jest częściowo sparaliżowany. W końcu lipca 2004 r. policja przyznała się do popełnienia błędów podczas kwietniowej akcji. W raporcie pokontrolnym mówi się o nieprawidłowościach podczas jej planowania i przebiegu. Nieprawidłowości stwierdzono też w nadzorze nad wykonywaniem zadań przez policjantów.
Wobec czterech funkcyjnych policjantów z Komendy Wojewódzkiej Policji wszczęto postępowanie dyscyplinarne.