Milinkiewicz i trzej jego współpracownicy skazani na areszt
Lider białoruskiej opozycji demokratycznej
Aleksander Milinkiewicz został skazany przez sąd w
Mińsku na 15 dni aresztu za "udział w nielegalnym wiecu". Pod tym
samym zarzutem podobne kary sąd wymierzył trzem jego najbliższym
współpracownikom.
27.04.2006 | aktual.: 27.04.2006 16:16
Lidera Białoruskiego Frontu Narodowego Wincuka Wiaczorkę i szefa zdelegalizowanej Partii Pracy Alaksandra Buchwostaua skazano na 15 dni aresztu, a przywódcę Partii Komunistów Białorusi Siarhieja Kaliakina - na 14 dni.
Oznacza to, że liderzy Zjednoczonych Sił Demokratycznych nie będą mogli wziąć udziału w planowanej na 1 maja opozycyjnej demonstracji w obronie praw pracowniczych.
Wszyscy zostali zatrzymani po środowej demonstracji w Mińsku, zorganizowanej przez opozycję w 20. rocznicę katastrofy w Czarnobylu, tzw. "Czarnobylskim szlaku". Wiaczorkę aresztowano jeszcze w środę wieczorem, pozostałą trójkę - w czwartek rano.
Milinkiewicza oskarżono o "aktywny udział w nielegalnym wiecu", na którym - jak zaznaczono - "wypowiadał się na temat istniejącego ustroju" państwowego. Podobne zarzuty postawiono trzem pozostałym działaczom. Wszyscy oni wygłaszali przemówienia na środowej demonstracji.
Milinkiewicz podkreślił w sądzie, że wyrok ma podłoże polityczne. Jak powiedział dziennikarzom przez okno sądu, na rozprawie podkreślał, że wiec był legalny, a milicja w czasie jego trwania ani razu nie zwracała uczestnikom uwagi, iż biorą udział w nielegalnym zgromadzeniu.
W czasie krótkiej rozmowy z dziennikarzami Milinkiewicz był uśmiechnięty, a zapytany o nastrój, odparł: "Lepszy niż na wolności".
Stołeczne władze wydały opozycji zezwolenie na środowy przemarsz, wyznaczając konkretną trasę, rozpoczynająca się pod Akademią Nauk. W sądzie uznano, że przeprowadzony na początku pochodu wiec był nielegalny, gdyż mityng miał się odbyć na zakończenie, w oddalonym o blisko 3 km parku.
Według rzecznika sztabu Milinkiewicza, Pawła Mażejki, władzom chodziło o zneutralizowanie liderów opozycji przed planowaną na 1 maja manifestacją.
Władze rozumieją, że opozycja staje się coraz silniejsza. W środę na demonstrację przyszło kilka tysięcy ludzi i to nie może nie niepokoić obecnego reżimu, stąd takie brutalne posunięcia - ocenił Mażejka.
Zapewnił, że opozycja nie odwołuje wezwania na manifestację 1 maja mimo aresztowania jej liderów, choć będzie musiała zastanowić się nad zmianą konkretnych planów.
Bożena Kuzawińska