Milicja zniknie w Rosji
Wielka rewolucja w służbach mundurowych w Rosji. Rosyjscy funkcjonariusze odpowiedzialni za porządek na ulicach mają wzorować się na pracy ich kolegów z Zachodu. Pewne rzeczy zostaną jednak po staremu. Jakie? A choćby szpiclowanie jak za KGB...
09.02.2011 | aktual.: 09.02.2011 09:22
Rosjanie pozbywają się jednego z ostatnich reliktów komunistycznego państwa. 1 marca, po niemal 94 latach, z posterunków znikną milicjanci. Nie znaczy to jednak, że w Rosji nikt nie będzie pilnował porządku. Wręcz przeciwnie - o bezpieczeństwo w kraju zadba nowoczesna, ubrana w nowiutkie mundury formacja - policja.
Ta reforma była przygotowywana przez wiele lat, ale ciągle coś stawało jej na przeszkodzie. W końcu się udało - prezydent Dmitrij Miedwiediew podpisał przyjętą pod koniec stycznia ustawę o policji. Zmiana nazwy dokonała się na jego osobiste żądanie.
Zmienić ma się nie tylko nazwa i mundury. W nowej formacji nie będzie miejsca dla łapowników i nieuków - przekują rosyjscy politycy. Reforma przewiduje zmniejszenie liczby funkcjonariuszy o 20% i znaczne podwyższenie ich pensji. Wszyscy milicjanci otrzymali wypowiedzenia, a przed ponownym zatrudnieniem muszą przejść weryfikację, podczas której zostaną ustalone ich "kwalifikacje zawodowe o moralne".
Szczególnie o tych drugich Rosjanie mają jak najgorsze zdanie. Uważają, zresztą nie bez racji, że milicjanci są skorumpowani i często wysługują się przestępcom. To ma się skończyć.
Policjanci mają być odciążeni od biurokratycznych obowiązków, a kontakty między nimi a obywatelami bardziej partnerskie. Taką nadzieję wyraził prezydent Miedwiediew. Ale jednocześnie są plany, by funkcjonariusze zbierali o obywatelach szczegółowe informacje, np. na temat ich sympatii politycznych i religijnych czy preferencji seksualnych.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Dyskusja o szkole. Luz czy rygor?