Mija termin wymiany starych skrzynek pocztowych
Za dwa miesiąca mija termin wymiany starych skrzynek pocztowych na nowe, zgodne z dyrektywą unijną. Na wielu osiedlach już od dawna działają, ale jak wynika ze statystyk InPost – prywatnego operatora pocztowego – wciąż ponad połowa starych czeka na wymianę.
25.06.2008 | aktual.: 25.06.2008 17:12
Zgodnie z ustawą Prawo Pocztowe z 2003 roku, a także rozporządzeniem ministra infrastruktury, właściciele i zarządcy nieruchomości mają do 24 sierpnia wymienić wszystkie montowane dawniej przed Pocztę Polską skrzynki pocztowe. Zmiany są związane z umożliwieniem doręczania korespondencji wszystkim operatorom działającym na rynku usług pocztowych. Do tej pory przesyłki mógł dostarczyć do skrzynek tylko listonosz Poczty Polskiej. Od sierpnia, zgodnie z normami unijnymi, przegródki muszą mieć otwór, przez który można włożyć przesyłkę o grubości 2 cm i formacie A4.
Koszt wymiany euroskrzynki to ok. 30-50 zł na lokal. Jak się jednak okazuje wiele spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych może nie wyrobić się z wymianą przed końcem wakacji. Obawy, czy uda się zdążyć na czas ma Wiesława Wypchło ze Spółdzielni Mieszkaniowej w Świdniku, która administruje 180. budynkami. – Dopiero wczoraj przyszła do nas pierwsza partia skrzynek, więc nie wykluczone, że ten termin przekroczymy – mówi Wypchło. W podobnej sytuacji jest spółdzielnia w Gnieźnie, która jest w trakcie demontażu starych skrzynek. – Jak na razie przygotowujemy się do zmian, więc trudno mi powiedzieć, kiedy wymienimy wszystkie – mówi pracowniczka gnieźnieńskiej spółdzielni.
Choć z danych InPost wynika, że na wymianę czeka aż 55% skrzynek Poczty Polskiej, to wiele zarządców przyznaje, że już dawno uporało się z problemem. – Zdążyliśmy już zapomnieć o tym, bo wymieniliśmy wszystkie stare skrzynki jeszcze w zeszłym roku – przyznaje Ewa Siemiątkowska, wiceprezes warszawskiej spółdzielni „KOŁO”, która zarządza 76. blokami. Na półmetku jest też inna stołeczna spółdzielnia – „Bródno”, która w tym roku zakończyła wszystkie przetargi na montaż nowych przegródek. – Administrujemy ponad dwustoma blokami w mieście, więc są różne terminy montażu skrzynek na poszczególnych osiedlach. Sądzę jednak, że w tym roku sprawę wymiany ostatecznie zakończymy – zapowiada Barbara Estkowska.
A co jeśli się nie uda w terminie zainstalować nowych? Rafał Brzoska, prezes zarządu InPost mówi w informacji przesłanej Wirtualnej Polsce, że zgodnie z ustawą i rozporządzeniem Ministra Infrastruktury, prywatni operatorzy będą mieli prawo do złożenia skargi do Urzędu Komunikacji Elektronicznej na utrudnianie działalności gospodarczej przez spółdzielnie lub wspólnoty mieszkaniowe, które nie wymieniły w terminie skrzynek. „Wówczas UKE - po wykonaniu kontroli i w razie stwierdzenia braku nowych skrzynek – może, zgodnie z ustawą, skierować do zarządu spółdzielni lub wspólnoty wezwanie do ich wymiany. Ponadto, brak nowych skrzynek po 24 sierpnia umożliwi UKE złożenie wniosku do Ministerstwa Infrastruktury o opracowanie ustawy nakładającej sankcje na administratorów, którzy nie przestrzegają prawa” – postuluje Brzoska.
Tej argumentacji dziwi się jednak Jacek Strzałkowski, rzecznik UKE. – Ani w ustawie, ani w rozporządzeniu nie ma słowa o sankcjach związanych z nie wymienieniem starych skrzynek. Minister nie określił co zrobić w takiej sytuacji, więc my możemy jedynie wysłać do spółdzielni czy wspólnoty przypomnienie o tym, że powinni stare skrzynki zdemontować. Jednak równie dobrze prezes spółdzielni może naszą prośbę wyrzucić do kosza, bo prawo nie przewiduje żadnej kary finansowej za zwłokę w instalacji nowych skrzynek – mówi Strzałkowski.
Jak dodaje, prywatnym operatorom pocztowym pozostaje założyć sprawę z powództwa cywilnego. Ale i w tej sytuacji nie mają co liczyć, że uda im się wygrać proces. – Sędzia nie ma podstaw prawnych by ukarać właściciela lub zarządcę nieruchomości, bo ustawodawca nie przewidział sankcji za opóźnienie – mówi Strzałkowski.
W praktyce zatem może ukazać się, że wymiana skrzynek będzie wyglądała podobnie, jak wymiana dowodów osobistych, czy praw jazdy. – Taka jest specyfika Polaków – jeśli nikt nie zmusi ich do czegoś pod groźbą kary finansowej, to nie ma co liczyć, że dostosują się do tego dobrowolnie – podsumowuje Strzałkowski.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska