Migranci wciąż przesuwają decyzję o powrocie do kraju. Obawiają się braku perspektyw w Polsce
Długotrwała tymczasowość - tak socjologowie nazywają stan, w którym czasem przez długie lata żyją Polacy migrujący zarobkowo za granicę. Decyzję o powrocie do kraju przesuwają, obawiając się m.in. braku pracy, niemożliwości zrobienia kariery czy niskich zarobków. - Niepokojące jest również to, że migruje coraz więcej młodych ludzi. Wyjeżdżają już również osoby bez kwalifikacji, bez znajomości języków obcych - mówi socjolog dr Danuta Berlińska z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Opolskiego.
Według danych szacunkowych GUS z października 2013 r., z raportu o rozmiarach i kierunkach emigracji z Polski w latach 2004-2012, poza granicami w końcu 2012 r. czasowo przebywało 2,13 mln mieszkańców. Najwięcej - ok. 1,72 mln - w krajach UE.
Najpopularniejsze kierunki polskiej emigracji w UE to Wielka Brytania (gdzie wg szacunków było 637 tys. Polaków), Niemcy (500 tys.), Irlandia (118 tys.), Holandia i Włochy (po 97 tys.). Wyjeżdżano też do Norwegii (65 tys.), Francji (63 tys.), Belgii (48 tys.), Szwecji (38 tys.), Hiszpanii (37 tys.) i Austrii (28 tys.).
Czytaj także: Sondaż: Brytyjczycy bardziej niechętni imigrantom
Socjolog dr Danuta Berlińska z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Opolskiego przypomina, że największy wzrost migracji miał miejsce po akcesji Polski do UE w 2004 roku (w roku 2005 - o około 0,5 mln osób). Jednocześnie wyjazdów do pracy za granicą nie wyhamowały ani kryzys gospodarczy, ani np. negatywne nastroje społeczne wobec emigrantów w poszczególnych krajach UE.
- Kryzysie w Europie i ujemny wzrost gospodarczy nie oznaczają, że nie ma zapotrzebowania na pracę migrantów. Często wykonują oni bowiem te prace, których mieszkańcy danych krajów podejmować nie chcą - mówi Berlińska.
Prowadzone przez socjolog badania wskazują, że decyzja o wyjeździe za granicę zazwycza związana jest z planowaniem - w przyszłości -powrotu. Drugi wniosek z badania brzmi: Polacy najczęściej wyjeżdżają z powodu niskich zarobków lub braku pracy.
- Zakładają sobie również, że zarobią np. na dom, czy na studia. Często okazuje się jednak, że gdy już osiągną zakładany cel, stawiają sobie nowy. Jeśli wyremontowałem dom, to chcę go wyposażyć, potem kupić samochód, a potem zarobić na studia dzieci - mówi Berlińska. Naukowcy nazwali to zjawisko "długotrwałą tymczasowości".
Dużo trudniej jest wrócić tym, którzy ściągają za granicę partnerów lub zakładają tam rodziny i których dzieci idą tam do szkoły. Decyzję o powrocie - jak powiedziała dr Berlińska - opóźniają wszelkiego typu obawy: przed brakiem pracy w kraju, zbyt niskimi zarobkami, zbyt dużym fiskalizmem państwa - jeśli ktoś zakłada np. założenie firmy po powrocie.
Polacy: życie za granicą jest łatwiejsze
Według socjolog do powrotu z emigracji nie przekonuje Polaków "stopniowe niwelowanie różnic między zarobkami w Polsce i innych krajach UE." - Takie spłaszczanie różnic jest zauważalne np. między Polską a Niemcami - przekonuje Berlińska. - Dla migrantów ważna zaczyna być jakość życia. W prowadzonych podczas badań wywiadach często pojawiają się stwierdzenia, że życie za granicą jest łatwiejsze, mniej stresujące i odbywa się według bardziej czytelnych reguł. W Polsce migrantom przeszkadza m.in. fiskalizm czy przerost administracyjnych procedur. Wskazują też na wyższe ryzyko i niepewność życia - dodała.
Czytaj także: Fulton: Polacy stali się kozłami ofiarnymi
Socjolog podkreśliła, że negatywne skutki wyjazdów zagranicznych: rozłąkę z rodziną, tęsknotę, wyobcowanie czy izolację społeczną - gdy np. brak jest znajomości języka - rekompensują wyższe zarobki i możliwość przesyłania ich do Polski. - Według szacunków Narodowego Banku Polskiego w ostatnich latach Polacy przekazują do kraju w ramach zagranicznych transferów finansowych około 17 mld złotych rocznie - wskazała naukowiec.
Bilans migracyjny jest ujemny
Migracje są zjawiskiem wahadłowym - ludzie wyjeżdżają i wracają do kraju. Z danych wynika jednak, że mniej z nich wraca. - Bilans migracyjny jest niestety ujemny. Z analizy niemieckich danych dotyczących migrantów wynika, że w 2013 roku wyjechało do pracy w Niemczech 184 tys. Polaków, a wróciło do Polski 110 tys. - wskazuje.
- Niepokojące jest również to, że migruje coraz więcej młodych ludzi. Z ubiegłorocznych badań CBOS wynika, że nie myśli o wyjeździe z kraju tylko 36 proc. osób w wieku od 18 do 24 lat. Pozostali badani stwierdzili, że albo już podjęli w tym kierunku jakieś działania, albo rozważają taką możliwość, albo zakładają, że jeśli nadarzy się okazja, to z niej skorzystają" - powiedziała.
Wzrósł odsetek migrantów bez kwalifikacji
Po wejściu Polski do UE znacznie wzrósł odsetek migrantów bez kwalifikacji oraz odsetek młodych migrantów. Wynika tak z brytyjskich danych z 2007 r.: odsetek Polaków wykonujących prace niewymagające kwalifikacji wzrósł z 11,6 proc. w 2000 roku do 41,6 proc. po akcesji Polski do UE. Według tych samych danych z 5 do 43 proc. wzrósł też w Wielkiej Brytanii odsetek Polaków w wieku 16-25 lat.
- Procesy migracyjne same się napędzają. Dawniej wyjeżdżali głównie ci bardziej aktywni, znający język, którzy mogli sobie poradzić z załatwieniem formalności i funkcjonowaniem w obcym kraju. Dziś - w związku z otwarciem rynków pracy i istnieniem licznych agencji pracy - wyjeżdżają także ci, którzy nie znają języków i nie mają kwalifikacji - dodała socjolog z Uniwersytetu Opolskiego.
Zdaniem Berlińskiej migracji nie można zatrzymać, a jedynie nią zarządzać i tworzyć warunki, które skłaniałyby do powrotu. - Państwo powinno np. znieść możliwie dużo barier, które przeszkadzają przedsiębiorcom, tak aby mogły tworzyć się miejsca pracy; aby migranci po powrocie mogli zakładać firmy. Powinni spotkać się z życzliwym wsparciem urzędów i instytucji, ułatwiającym adaptację do życia w Polsce - ocenia.