David Cameron: należy zmienić masowy charakter migracji w Unii Europejskiej
Podczas szczytu w Brukseli, premier Wielkiej Brytanii David Cameron, określił "wielkim błędem" otwarcie granic dla Polaków i obywateli pozostałych krajów - przyjętych do Unii Europejskiej 9 lat temu. - Poprzedni rząd popełnił błąd dając nieograniczony, natychmiastowy dostęp do brytyjskiego rynku pracy Polsce, Węgrom i innym krajom - mówił. Część polityków publicznie deklaruje swoje oburzenie słowami Camerona.
- Uważam, że powinniśmy wyciągnąć wnioski z historii. Myślę, że błąd popełnił poprzedni rząd, dając nieograniczony, natychmiastowy dostęp do brytyjskiego rynku pracy Polsce, Węgrom i innym krajom bałtyckim za jednym razem. To był ogromny błąd - powiedział Cameron w czasie ostatniego szczytu UE. - Ludzie nie przewidzieli, że półtora miliona ludzi przemieści się w Europie, ponieważ takie kroki zostały podjęte - podkreślił.
Zdaniem premiera WB - z perspektywy otwarcia granic od 2014 r. dla Rumunów i Bułgarów - zmianie ulec powinny zasady poruszania się na europejskim rynku pracy. - Jest wolność przepływu ludności, żeby przyjechać i podjąć pracę. Nie ma wolności przepływu ludności, żeby przyjechać i żądać - zwracał uwagę podczas wystąpienia.
Cameron podkreślał jednak głównie problem skali migracji i zapowiedział, że jeśli zasady jej dotyczące nie ulegną zmianie, WB zawetuje rozszerzenie UE o kolejne państwa. - Celem naszym musi być przywrócenie zasady swobodnego przepływu ludzi do rozsądnego kształtu - podkreślał Cameron.
Premier zwrócił również uwagę na skutki, jakie może wywołać przyłączenie do Unii krajów takich jak Serbia i Albania. - Jeśli pewnego dnia przyjmiemy kraje jak Serbia i Albania, musimy znaleźć sposób na spowolnienie dostępu każdego z nich do rynków dopóki nie upewnimy się, że nie spowoduje to ogromnej migracji - przestrzegał.
Krytyka Camerona
Wicepremier Nick Clegg skrytykował słowa Camerona i podkreślił, że ograniczenie dostępu imigrantów do świadczeń w WB jest wystarczającym środkiem do uporania się z problemami związanymi z masową migracją.
Z kolei prezydent Bułgarii, Rosen Plewnelijew w reakcji na słowa Camerona powiedział, że premier WB swoimi wypowiedziami i planami ryzykuje doprowadzeniem do międzynarodowej izolacji WB. W wywiadzie udzielonym tygodnikowi "Observer" Plewnelijew zwrócił uwagę, że Cameron idzie na ustępstwa wobec nacjonalistów.
W ostatnim czasie bowiem wzrosło poparcie dla antyimigracyjnej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP).
Paweł Kowal: praca Polaków zwiększa brytyjskie - a nie polskie - PKB
W związku ze słowami premiera Camerona, europoseł Paweł Kowal ("Polska Razem Jarosława Gowina") wystosował list, którego fragmenty publikujemy poniżej.
"Bardzo chciałbym, żeby zamiast powtarzać krytykę pod adresem Polaków zechciał im Pan złożyć życzenia świąteczne - pisze Kowal. "Gdy mówi Pan, że otwarcie brytyjskiego rynku dla Polaków było "pomyłką", uderza Pan nie tylko w ich godność - i to nie pierwszy raz".
"Wiele badań pokazuje, że na Wyspy trafiają ci najzdolniejsi, najbardziej mobilni, żądni sukcesu. Mógłby się Pan cieszyć, że dzięki tym ludziom Pański kraj staje się jeszcze bardziej zamożny i bardziej konkurencyjny" - podkreśla Kowal i dodaje, że dzięki pracy Polaków zwiększa się brytyjskie - a nie polskie - PKB.
Szacuje się, że w kolejnych 7 latach Polacy zwiększą PKB o 63,7 mld euro. "O tyle mniej będzie miał mój kraj. Niech nie mówi więc Pan, że "popełniliście błąd" - komentuje europoseł.
"Proszę zrozumieć, wyjazdy Polaków za chlebem i lepszą przyszłością nigdy w historii nie były pozbawione dramatu rozłączonych rodzin. Prawda jest jednak taka, że Polacy - i potwierdzają to badania - są cenionymi pracownikami, respektującymi tradycje kraju, w którym działają. W tym sensie jestem z nich dumny. W latach 2004-2009 ponad pół miliona Polaków, którzy wyjechali do Wielkiej Brytanii, powiększyli PKB Albionu o 0,38 proc" - czytamy w liście Pawła Kowala.
Spór o imigrację w brytyjskim rządzie
Brytyjscy konserwatyści wysuwają pomysł limitowania imigracji. Ich liberalni koalicjanci nie chcą z kolei o tym słyszeć. Liberalny minister gospodarki Vince Cable powiedział BBC, że byłoby to "nielegalne i niewykonalne".
Vince Cable podkreślił, że Torysi popadli w panikę z powodu rosnących notowań antyunijnej i antyimigracyjnej Partii Niepodległości UKIP. Wmówili też sobie, że Wielka Brytania padnie ofiarą niekontrolowanej inwazji Rumunów i Bułgarów, którzy od Nowego Roku uzyskają prawo do pracy i osiedlania się gdzie chcą na terenie Unii.
- Odpowiedzialnością polityków w sytuacji, kiedy ludzie zaczynają się bać, jest ich uspokoić i podać fakty, a nie popadać w panikę i chwytać się szkodliwych, populistycznych środków - powiedział liberalny minister imigranci dają gospodarce o wiele więcej w postaci podatków, niż odbierają w zasiłkach. I zapewnił: "Wszystko wskazuje na to, że wschodnioeuropejscy imigranci dają gospodarce o wiele więcej w postaci podatków, niż odbierają w zasiłkach".
Jego konserwatywny kolega, minister pracy i spraw socjalnych Iain Duncan Smith napisał jednak w gazecie niedzielnej "The Sunday Telegraph", że "turystyka zasiłkowa" to realne zagrożenie.
Rząd w Londynie ustalił właśnie obostrzone kryteria przyznawania zasiłków imigrantom i 3-miesięczną kwarantannę, zanim będą mogli w ogóle podjąć starania o zapomogi. Dotyczy to nie tylko Rumunów i Bułgarów, lecz wszystkich obywateli Unii, w tym Polaków.
1 maja 2004 roku w ramach czwartego - największego w historii - rozszerzenia UE, krajami członkowskimi stały się: Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Słowenia, Malta oraz Cypr.