PolskaMigalski: słabością prezydentury Kaczyńskiego jest jego otoczenie

Migalski: słabością prezydentury Kaczyńskiego jest jego otoczenie

Politolog dr Marek Migalski uważa, że słabością prezydentury Lecha Kaczyńskiego jest jego otoczenie i nieumiejętność wyeksponowania przez nie zalet pary prezydenckiej oraz pozytywnych efektów rządzenia.

23.10.2006 | aktual.: 23.10.2006 18:08

Ten rok pokazał, że w otoczeniu prezydenta nie znalazły się żadne wybitne osobowości - powiedział Migalski, podsumowując rok jaki upłynął od wyboru L. Kaczyńskiego na prezydenta.

Według politologa, powrót b. szefa Kancelarii Prezydenta Andrzeja Urbańskiego do Pałacu Prezydenckiego, czy fakt, że obecnie szefem Kancelarii jest Aleksander Szczygło - osoba w jego przekonaniu "nie spełniająca wymogów do pełnienia takiej funkcji - jest dowodem na to, że pan prezydent ceni bardziej lojalność ponad wybitność".

Zdaniem dr. Migalskiego, L.Kaczyński nie wykorzystał możliwości otoczenia się autorytetami z różnych dziedzin.

Majestat prezydenta pozwala na to, że ludzie, którzy nie popierali PiS, czy prezydenta poczuwają się do służenia krajowi. Taką rolę mógłby pełnić b. minister spraw zagranicznych Władysław Bartoszewski. To robili zarówno Lech Wałęsa, jak i Aleksander Kwaśniewski - zauważył.

Migalski podkreślił też, że otoczenie prezydenta "nie wykorzystuje potencjału jakim jest pierwsza dama". Maria Kaczyńska to wykształcona, władająca kilkoma językami osoba, a tego nie widać. Pani Kaczyńska znana jest raczej z wpadek - podkreślił. Tymczasem, jak dodał, "jednym z ogromnych atutów Aleksandra Kwaśniewskiego była Jolanta Kwaśniewska".

Migalski uważa, że wokół prezydenta znacząco poprawić się powinna "oprawa PR". Prezydentem musi zająć się sztab ludzi wysoko wykwalifikowanych. Lech Kaczyński jest traktowany jako gorzej wykształcony, a przecież jest profesorem prawa. Przedmiotem kpin jest jego niski wzrost, a on mierzy tyle samo co Lech Wałęsa. Wtedy nie było to przedmiotem kpin - zauważył.

Ekspert krytycznie też ocenia wizerunek prezydenta, jaki utrwala się w opinii publicznej. Prezydent traktowany jest "jako młodszy brat". Jarosław Kaczyński musi prowadzić prawdziwą, realną, czasami brutalną politykę. Na tym tle Lech Kaczyński mógłby być "starszym bratem", reprezentującym szersze spektrum polityczne. A ludziom wydaje się, że prezydent jest wykonawcą woli premiera. To nie buduje szacunku i autorytetu prezydenta - argumentuje Migalski.

Według politologa, zabrakło zaangażowania prezydenta w sprawy wewnętrzne kraju. Tu mogą wyborcy PiS czuć się zawiedzeni - ocenił. Natomiast pozytywnie odniósł się do aktywności L. Kaczyńskiego na arenie międzynarodowej. To jedna z silniejszych stron tej prezydentury - podkreślił.

Z tego co do nas docierało, wizyty były udane, a po drugie było ich dużo. Problem prezydenta L. Kaczyńskiego jest taki, że nie zostało to wyeksponowane. Spotykanie się z głowami państw naturalnie buduje zaufanie do prezydenta, a to gdzieś ginie i nie jest wykorzystywane przez ośrodek prezydencki. Na tym zbudował swoją pozycję Kwaśniewski - przypomniał politolog.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)