Migalski: nie wydzwaniają do mnie Sary, a do Kurskiego tak
Jestem od Jacka w tej lepszej sytuacji, że wynająłem mieszkanie i nie przychodzę o 2:30 do hotelu - mówił w TVN24 europoseł PiS Marek Migalski, odnosząc się do historii opowiedzianej przez partyjnego kolegę Jacka Kurskiego o prowokacji, którą ktoś miał wobec niego przygotować.
16.10.2009 | aktual.: 16.10.2009 21:52
Jacek Kurski opowiadał, że do jego hotelowego pokoju o godzinie 2:30 w nocy wydzwaniała osoba, która przedstawiała się jako Sara i proponowała seks. - Taka scena: hotel w Brukseli, wracam z kolacji do pokoju. (...) Słuchawka leży na telefonie, ale nie na widełkach. Odruchowo ją odkładam. Za trzydzieści sekund jest telefon. Dzwoni kobieta i nachalnie proponuje swoje usługi. Odkładam słuchawkę. Po chwili dzwoni znowu: "Cześć, jestem Sara, chyba nie jesteś gejem". Odłożenie tej słuchawki wskazało moment, w którym wróciłem do pokoju - opowiadał w wywiadzie dla "Wprost" Jacek Kurski.
Ta historia miała być dowodem na prowokację, którą - zdaniem Kurskiego - przygotowała wobec niego Platforma Obywatelska. - Nie chcę mieć obsesji, ale odnoszę wrażenie, że jest jakiś rodzaj stałego zlecenia na mnie. To się nasiliło za rządów Platformy - powiedział serwisowi "Wprost Light" europoseł.