Migają na przerwach i lekcjach
Kilkanastu słyszących i niesłyszących uczniów Szkoły Podstawowej nr 24 w Gdańsku Wrzeszczu uczy się języka migowego w szkolnym kółku. A to za sprawą dwóch nauczycielek, które nauczyły się migać.
18.01.2006 | aktual.: 18.01.2006 08:28
W 2000 roku zaczęłam uczyć w klasie, w której była niesłysząca dziewczynka - opowiada Iwona Stankiewicz. - Wraz z Dagmarą Klinkosz, również nauczycielką, zaczęłyśmy się uczyć języka migowego, później ukończyłyśmy specjalny kurs, organizowany przez Polski Związek Głuchych. We wrześniu ubiegłego roku uruchomiły w szkole kółko języka migowego. W cotygodniowych zajęciach uczestniczy 11 dzieci z klasy V i VI - zarówno słyszących, jak i niesłyszących. - Nie chcemy, aby dzieci niesłyszące były odizolowane od rówieśników. Zależało nam na tym, żeby w zajęciach uczestniczyły również dzieci słyszące - mówi Danuta Przęczek, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 24.
Dzieci są na etapie poznawania osób, przedstawiania siebie i swojej rodziny, znają liczebniki. Często migają na przerwach, a nawet na lekcjach. - Po kilku miesiącach nauki potrafię się porozumieć z koleżanką z klasy, która ma problemy ze słuchem. Oglądam serial "M jak miłość" w wersji dla niesłyszących. Jeśli czegoś nie rozumiem, czytam z ruchu ust aktorów - opowiada Kasia Selonke z klasy V. - Często migamy na lekcjach. Gdy chcę pożyczyć od koleżanki gumkę do zmazywania, nie muszę nic mówić - przyznaje Kasia. Najwięcej trudności sprawiła jej nauka odpowiedników liter alfabetu. - W przyszłym roku szkolnym może uda nam się podzielić grupę na początkującą i średnio zaawansowaną - mówi Iwona Stankiewicz.
- 12-letnia Monika Szczodrowska bardzo lubi tańczyć, ma świetne wyczucie rytmu. Często wyjeżdża na obozy taneczne. Od urodzenia cierpi na głęboki niedosłuch. Jej mama w czasie ciąży przechodziła różyczkę. Wada została wykryta, gdy Monika miała rok. Monika jest pod opieką poradni, nosi dwa aparaty słuchowe, uczestniczyła w zajęciach z logopedą. Na początku poznała alfabet palcowy. Z językiem migowym zetknęła się, gdy miała 7 lat. - Wiedziałam, że wcześniej czy później będzie musiała poznać język migowy, to przecież jej świat - przyznaje Gizela Szczodrowska, mama dziewczynki.
- Bardzo baliśmy się o to, jak sobie poradzi w szkole, jak zareagują nowe koleżanki i koledzy. Udało się. Trafiliśmy na świetną szkołę, zaangażowane nauczycielki i tolerancyjnych uczniów. A teraz muszę już skończyć spotkanie, jutro mam sprawdzian z historii - śmieje się matka. Cały szkolny materiał przerabiają drugi raz w domu. Język migowy na równi z polskim Trwa zbieranie podpisów pod apelem, aby uznać język migowy za równoprawny z językiem narodowym. Tak postąpiły już parlamenty Czech, Słowacji czy Szwecji. - Chcielibyśmy, aby posłowie podjęli ten temat, zaczniemy od niepełnosprawnych przedstawicieli w rządzie - mówi Józef Hendzel, sekretarz zarządu głównego Polskiego Związku Głuchych.
- W instytucjach publicznych, oprócz sądów, nie ma tłumaczy języka migowego. Zdarza się, że gdy dwoje niesłyszących ludzi nie przyprowadzi do Urzędu Stanu Cywilnego tłumacza, nie dostaną ślubu. Na Zachodzie to urzędy zapewniają tłumaczy. - W każdej dużej placówce publicznej powinien być tłumacz. Ułatwiłoby to komunikowanie się osób głuchych ze słyszącymi - komentuje Józef Topczenko, prezes gdańskiego oddziału Polskiego Związku Głuchych. W Urzędzie Miejskim w Gdańsku pracują dwie panie znające język migowy.
W Referacie ds. Osób Niepełnosprawnych w Gdyni jest osoba migająca. Również jeden ze strażników miejskich ukończył specjalny kurs. Pracownicy Polskiego Związku Głuchych w Gdańsku często służą pomocą podopiecznym, pomagają im w załatwianiu różnych spraw życiowych. Czasami jest to wizyta u lekarza - specjalisty, innym razem złożenie podania. Ile osób w świecie ciszy? W samym Gdańsku mieszka niemal 200 głuchych osób w wieku do 18 lat. Kolejnych 1224 gdańszczan w tym wieku niedosłyszy. W całej Polsce ok. 60 tys. to osoby całkowicie głuche. Milion osób słabo słyszy, posługuje się aparatami słuchowymi.
Katarzyna Gruszczyńska