Mieszkanka Dziemian obejrzała "Wiadomości TVP". Nie wierzyła w to, co słyszy
- Wieczorem obejrzałam Wiadomości i żałuję tego do teraz. Pani Premier powiedziała, że już prawie wszystkie skutki nawałnicy zostały usunięte, ale nadal pozostają gospodarstwa, które prądu nie mają. Mówiąc te słowa, na Pomorzu nadal kilka tysięcy ludzi pozostawało bez prądu. Nie wiem w jakiej rzeczywistości żyje nasz rząd, ale nie jest to realny świat - takimi słowami Anna Felska, mieszkanka zniszczonej przez sierpniowe nawałnice wsi Dziemiany podsumowała pomoc rządu i narrację na ten temat w mediach publicznych.
Wpis Anny Felskiej zyskał olbrzymią popularność w sieci. Mieszkanka Dziemian (woj. pomorskie) jest kolejną osobą, która podzieliła się relacją z przebiegu wydarzeń, które miały miejsce tuż po nawałnicy w północnej Polsce. Felska ma żal do rządu nie tylko o spóźnioną pomoc, ale także o niewprowadzenie stanu klęski żywiołowej i słowa, które później politycy PiS wypowiadali w tej kwestii w mediach.
- Wczoraj po siedmiu dniach, część Dziemian ponownie została podłączona do sieci elektrycznej. Przez te dni byliśmy odcięci od świata, często nie mając dostępu do Internetu, a nawet zasięgu telefonicznego. Włączając telewizor nie myślałam, że usłyszę z ust rządu, to co usłyszałam - napisała Felska.
- Wszystko zaczęło się od spóźnionej reakcji rządu. Nikt, kto nie był tutaj na miejscu tragedii, nie zrozumie w pełni tego o czym mówię. Gdy Pani Premier i Ministrowie byli na wakacjach, u nas zwykli ludzie walczyli z żywiołem. Żądaliśmy wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, bo po prostu oczekiwaliśmy pomocy, widząc pracujących od świtu do nocy strażaków, i tą pomoc mogłoby zaoferować wojsko - dodała.
- Widząc skalę zniszczeń wszyscy jesteśmy świadomi, że skutki nawałnicy będziemy usuwać nie kilka dni, czy nawet tygodni, a kilka lat. Wojewoda wypowiadając słowa, iż wojsko nie jest potrzebne do zamiatania liści, nie miał absolutnie żadnego wyczucia. Nie wiem czy był świadomy tego, co mówi. Mi po ludzku byłoby wstyd i nie mogłabym po takim czymś spojrzeć w oczy ludziom, którzy stracili dorobki swojego życia, domy, gospodarstwa, lasy - kontynuuje mieszkanka Dziemian.
- Wczoraj Pani Premier odwiedziła Chojnice. Podczas konferencji prasowej mogliśmy usłyszeć z ust strażaka, że w naszej gminie ogólnie rzecz biorąc nie ma problemu z niczym, tym bardziej z prądem. W chwili gdy wypowiadał te słowa, nikt w naszej wsi nie miał prądu. Nie mówiąc już o całej gminie, w której tylko niewielka część miała dostęp do energii elektrycznej. Prąd przywrócili nam po południu i sukcesywnie etapami cała gmina zostaje nadal podłączana do sieci. W wielu miejscowościach, choćby w Trzebuniu prąd jest tylko dzięki agregatom - czytamy we wpisie.
- Wieczorem obejrzałam Wiadomości, i żałuję tego do teraz. Pani Premier powiedziała, że już prawie wszystkie skutki nawałnicy zostały usunięte, ale nadal pozostają gospodarstwa, które prądu nie mają. Mówiąc te słowa, na Pomorzu nadal kilka tysięcy ludzi pozostawało bez prądu. Nie wiem w jakiej rzeczywistości żyje nasz rząd, ale nie jest to realny świat - pisze z goryczą Felska.
- Nigdy nie myślałam, że posuną się tak daleko, by nawet w obliczu takiej tragedii, nadal będą prowadzić swoją propagandę i prosto w oczy kłamać Polakom. Nie mieli oporów w Rytlu pozorować świetnej pracy wojska, wysyłając zwykłych ludzi, którzy pomagali, by się po prostu schowali. Nie mieli oporów również manipulować słowa sołtysa Rytla, który dziękował wojsku za pomoc, ale następnie podkreślił, że pierwszymi którzy nieśli pomoc byli mieszkańcy i strażacy. Tych słów w telewizji już nie usłyszeliśmy - czytamy na Facebooku.
- Wiem, że rząd przekazał samorządom wiele milionów złotych na pomoc dla poszkodowanych. Nie kwestionuję tego. Że darowizny zostały zwolnione od podatku. Więc nie pozostawili nas z tym samych. Jednak nie potrafili odciąć w tym momencie polityki od dramatu ludzi. Zrobili tym nam krzywdę. Minister Błaszczak nie powstrzymał się od ataku na marszałka województwa, zaganiając go do pracy przy drogach wojewódzkich, które mówiąc szczerze w większości przejezdne były już dzień po nawałnicy - zaznacza Anna Felska.
- PIS znów nawet w sytuacji tak dramatycznej dla wielu tysięcy ludzi, chce podzielić społeczeństwo. Ja mam tego po prostu dosyć. My Polacy na szczęście pokazaliśmy, że w takich trudnych chwilach, jak nikt inny potrafimy się jednoczyć. To my zdaliśmy ten egzamin na szóstkę. To strażacy od pierwszych minut po przejściu żywiołu, wyszli na ulice, by ratować ludzi, by udrażniać drogi i po prostu nieść pomoc. Od świtu do nocy przez już ponad tydzień strażacy ochotnicy i strażacy zawodowi, pracują byśmy mogli jakoś po tej tragedii funkcjonować - zauważa mieszkanka Dziemian.
- Polacy nie dali się podzielić w tej sprawie. Ludzie z całej Polski ruszyli na pomoc. My jako gmina Dziemiany mogliśmy przekonać się jak wspaniali są nasi rodacy. Z każdego zakątka kraju płynęła i cały czas płynie pomoc. Otrzymaliśmy wiele darów, wielu wolontariuszy z bliska i daleka zakasało rękawy i przyjechało pomóc usuwać skutki kataklizmu. Właśnie w takiej chwili możemy przekonać się jak wielkie serca mają nasi rodacy. Nie zostaliśmy z tym sami - dodaje.
- Dlatego uważam za świństwo to, co próbuje przekazać reszcie Polaków rząd, że chce wmówić im, że to oni zareagowali właściwie, że pomoc przyszła od razu. Że to samorządy nie radziły sobie z sytuacją. Nieprawda. Samorządy starały się jak mogły, powołując sztaby kryzysowe i próbując skoordynować wszystkie działania służb. Mam nadzieję, że nie zapomnimy o tym jak potrafiliśmy się zjednoczyć we wspólnej sprawie, jak potrafiliśmy pomagać sobie nawzajem bez względu na to jakie mamy poglądy. Polska właśnie taka powinna być zawsze. Wolna od podziałów i zjednoczona. Polacy jak mało kto, potrafią w chwili tragedii być ze sobą solidarni. Tak po prostu. Szkoda, że nie jest tak na co dzień - kończy swój wpis Felska.
Trwa ładowanie wpisu: facebook