Mieszkańcy okolic wulkanu Merapi odmówili ewakuacji
Setki mieszkańców okolic Merapi, jednego z
najgroźniejszych w Indonezji wulkanów, odmówiły zarządzonej przez
władze ewakuacji. Z krateru tego leżącego na wyspie Jawa stożka wciąż wypływała rozżarzona lawa, a wokół unosiły się opary
siarki.
Według miejscowych urzędników, w okolicy nie powinno być nikogo.
Wcześniej władze już kilkukrotnie wzywały ludzi do opuszczenia strefy zagrożenia wokół wulkanu i do schronienia się w centrach ewakuacyjnych powołanych w szkołach, meczetach i biurach rządowych.
Od soboty w najbliższym sąsiedztwie stożka obowiązuje najwyższy poziom zagrożenia. Oznacza to że w każdej chwili może dojść do pełnej erupcji. Wulkanolodzy prowadzą ciągłą obserwację krateru.
W lokalnym dialekcie Merapi oznacza Ognistą Górę. Ostatnia silna erupcja nastąpiła w środę. Wcześniej, w poniedziałek, doszło do wybuchu, podczas którego materiał wulkaniczny został wyrzucony na wysokość ponad 4 km, wzbudzając panikę wśród mieszkańców.
Od 1548 roku zarejestrowano 68 erupcji tego mierzącego około 3 tys. metrów, znajdującego się około 400 km na południowy wschód od Dżakarty, wulkanu. Po raz ostatni Merapi wybuchł w 1994 roku - w wyrzuconej z krateru lawie spłonęło 60 osób. Do najbardziej niszczycielskiej erupcji doszło w 1930 roku, kiedy śmierć poniosło przeszło 1,3 tys. ludzi.