Mieszkańcy Jaworu demonstrują w obronie szpitala
Kilkuset mieszkańców demonstrowało w czwartek w Jaworze w obronie tamtejszego szpitala. Przyszli oni na posiedzenie rady społecznej szpitala przynosząc ze sobą m.in. taczkę, na której zamierzali wywieźć dyrektorkę placówki.
Protestujący przeciw likwidacji szpitala wykrzykiwali obelgi pod adresem jego dyrektorki, Danuty Wałęgi-Szych i żądali jej dymisji. Demonstranci obarczają ją odpowiedzialnością za obecny stan placówki i jej zadłużenie. Kobieta schroniła się przed agresywnym tłumem w jednym z przyszpitalnych pomieszczeń.
Na miejsce przyjechała policja. Funkcjonariusze obserwowali zgromadzenie i przez megafon apelowali o spokój.
W jaworskim szpitalu, którego dług sięga ok. 12 mln zł, obradowali w czwartek przedstawiciele Zespołu Opieki Zdrowotnej i starostwa, któremu podlega placówka. Powołano 6-osobowy zespół mediacyjny, który zajmie się m.in. roszczeniami pracowników. Personel szpitala od kilku miesięcy nie dostaje wynagrodzeń.
Wicestarosta, Stanisław Dziak, powiedział, że rozważane jest zaciągnięcie półtoramilionowego kredytu na zobowiązania placówki.
W poniedziałek jeden z pacjentów rozpoczął głodówkę w obronie likwidowanego szpitala. W placówce trwała ewakuacja ostatnich pacjentów, po tym, gdy wszyscy lekarze 1 czerwca złożyli wymówienia. Ich zdaniem, w szpitalu nie było warunków, aby leczyć chorych. Brakowało np. środków opatrunkowych i leków.
Lekarze deklarowali, że wycofają złożone wypowiedzenia, jeśli pracodawca wywiąże się z zaległości finansowych wobec nich i stworzy bezpieczne warunki dla pobytu w placówce pacjentów.
Członkowie społecznego komitetu obrony jaworskiego szpitala w petycji skierowanej do starosty napisali, że zmieniające się dyrekcje ZOZ potrafią tylko zwalniać pracowników, zamiast szukać dróg rozwiązania problemów szpitala. (...). Nie wyobrażamy sobie, żeby w mieście powiatowym, jakim jest Jawor, nie było szpitala gwarantującego pacjentom podstawową opiekę medyczną - dodali zwolennicy utrzymania szpitala.(miz)