Miedwiediew przerwał milczenie na Facebooku
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew poinformował, że nie zgadza się z hasłami i krytyką, jakie padły z ust uczestników sobotnich manifestacji opozycji, lecz polecił zbadać doniesienia o oszustwach wyborczych podczas głosowania 4 grudnia. Miedwiediew zamieścił uwagi na swojej stronie na Facebooku.
11.12.2011 | aktual.: 13.12.2011 10:24
- Nie zgadzam się ani z hasłami, ani z oświadczeniami, które wygłaszano na wiecach, niemniej dałem polecenie, by sprawdzić wszystkie doniesienia z lokali wyborczych dotyczące przestrzegania ordynacji wyborczej - oświadczył rosyjski prezydent.
Dziesiątki tysięcy ludzi w Moskwie i innych miastach Rosji wzięło w sobotę udział w największych w poradzieckiej historii protestach przeciwko fałszerstwom wyborczym.
- Zgodnie z konstytucją obywatele Rosji mają wolność słowa i swobodę zgromadzeń. Ludzie mają prawo do wyrażania swojego stanowiska, co wczoraj zrobili - napisał Miedwiediew, podkreślając, iż dobrze się stało, że "wszystko odbyło się w ramach prawa".
Uczestnicy manifestacji domagali się, m.in. nowego przeliczenia głosów, ustąpienia premiera Władimira Putina, którego partia Jedna Rosja wygrała wybory do Dumy Państwowej, przeprowadzenia nowych wyborów i uwolnienia osób skazanych na 15 dni aresztu po pierwszej fali demonstracji w Moskwie i Petersburgu w dzień po wyborach.
W Moskwie w sobotniej manifestacji uczestniczyło - według różnych źródeł - od 25 tys. do 40 tys. ludzi. Podobne protesty odbyły się w innych miastach, w tym w Petersburgu, gdzie demonstrowało ponad 10 tys. osób.