Mieczysław Wachowski odszedł z Instytutu Lecha Wałęsy - znamy powody decyzji
• Z Instytutu Lecha Wałęsy odszedł jego prezes Mieczysław Wachowski
• Jeden z najwierniejszych druhów b. prezydenta jako powód wskazuje zdrowie
• "Chcę jeszcze powalczyć o swoje życie, więc muszę się pilnować" - mówi WP
• Jerzy Borowczak: na pewno zostawił ILW w dużo lepszej sytuacji, niż przejął
• Nowym prezesem jest Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego
• W ILW zlecono audyt, bo ciągnie się nim m.in. sprawa kosztownego najmu willi Narutowicza
22.09.2016 | aktual.: 23.09.2016 16:04
Mieczysław Wachowski mówi Wirtualnej Polsce, że już 5 września złożył rezygnację ze stanowiska prezesa ILW. - Wyszedłem z raka gardła, ale znów zaczyna się coś dziać z moimi strunami głosowymi. Teraz zdrowie jest dla mnie ważniejsze. Basia Falandysz jest już po tamtej stronie, a ja chcę jeszcze powalczyć o swoje życie, więc muszę się pilnować i oszczędzać - mówi Wachowski. Jak dodaje, wcześniej rozmawiał ze swoim szefem - Lechem Wałęsą. - Podszedł do tego spokojnie - zauważa.
Barbara Falandysz była żoną mec. Lecha Falandysza - innego bliskiego znajomego Lecha Wałęsy. Zmarła w minionym roku po chorobie nowotworowej, tak jak i jej mąż kilkanaście lat wcześniej.
W ILW Mieczysława Wachowskiego zastąpił Jerzy Stępień, był prezes Trybunału Konstytucyjnego. - Od kilku lat byłem członkiem rady ILW. Prosili mnie, abym został nowym prezesem. Po pewnych oporach się zgodziłem - mówi WP.
Były już szef ILW Mieczysław Wachowski podkreśla, że to nie jest jego definitywny koniec współpracy z byłym prezydentem. - Znamy się od 37 lat, więc jesteśmy jak stare małżeństwo - mówi. Wachowski pozostaje w Fundacji Lecha Wałęsy, gdzie - jak wynika z KRS - jest członkiem rady nadzorczej.
W rozmowie z WP przyczynę rezygnacji Mieczysława Wachowskiego opisuje też Jerzy Borowczak, członek rady nadzorczej ILW. - Bardzo nas zaskoczył tą rezygnacją. Najpierw przedstawił sprawozdanie, a potem złożył dymisję. Ma problemy z gardłem, a teraz mówi coraz gorzej. Skoro ILW ma dalej funkcjonować, to musieliśmy znaleźć następcę. Jerzy Stępień po zastanowieniu się zgodził - potwierdza polityk PO i przyjaciel byłego prezydenta.
Borowczak zapewnia, że finanse nie były przyczyną rezygnacji, ale dodaje, że ILW "obecnie jest w nie najlepszej kondycji finansowej". Cieniem na budżetach instytucji związanych z byłym prezydentem kładzie się - jak pisała "Gazeta Wyborcza" - niewykorzystany grant (ok. 800 tys. zł) od energetycznej spółki Skarbu Państwa Energa Gdańsk, za który miała powstać biblioteka w willi Gabriela Narutowicza w Warszawie. A także proces z mazowieckim Urzędem Marszałkowskim o czynsz (wyceniany teraz na ok. 400 tys. zł) za wynajem tej willi. ILW miał wyremontować obiekt, ale Instytut uznał, że jest to niemożliwe, a na domiar do nieruchomości były roszczenia.
Jerzy Stępień mówi WP, że "będziemy musieli z tego jakość wyjść". - Robimy teraz audyt finansowo-księgowy w ILW. Poprosiliśmy o to zewnętrzną firmę - dodaje.
Za umowę na wynajem willi odpowiadał Piotr Gulczyński - poprzednik Wachowskiego w fotelu prezesa ILW. Podobnie też darowizna od koncernu energetycznego została przyjęta za rządów Gulczyńskiego. - Tamten zarząd zaniedbał sprawę i jesteśmy teraz w sporze sądowym z urzędem - dodaje Borowczak, zapewniając, że ILW nie ma długów. - Wachowski był dobrym menadżerem. Na pewno zostawił ILW w dużo lepszej sytuacji, niż go przejął - ocenia członek rady nadzorczej Instytutu.