Microsoft pomagał NSA obchodzić własne zabezpieczenia - ujawnia "Guardian"
Były współpracownik amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) Edward Snowden ujawnił brytyjskiemu dziennikowi "Guardian" szeroki zakres współpracy komputerowego giganta Microsoft z NSA oraz FBI.
12.07.2013 | aktual.: 12.07.2013 13:10
Dzięki temu amerykańskie służby mogły inwigilować użytkowników Microsoftu korzystających z jego czatowni, poczty elektronicznej i Skype'a - pisze gazeta.
Z dokumentów udostępnionych przez Snowdena wynika, że Microsoft dopomógł NSA obejść swoje własne zabezpieczenia, dzięki czemu agencja mogła przechwytywać czaty na portalu Outlook.com jeszcze przed jego oficjalnym zainaugurowaniem w lutym br.
NSA miała też dostęp do e-maili wysyłanych z Outlooka przed ich zakodowaniem, w tym e-maili rozsyłanych przez Hotmail.
Korporacja Billa Gatesa ułatwiła również FBI dostęp do danych przechowywanych na wirtualnym dysku SkyDrive, z którego korzysta 250 mln użytkowników w świecie, i zapoznała FBI z różnymi aspektami zakładania kont mailowych i maskowania tożsamości ich użytkowników.
Od przejęcia pod koniec 2011 roku przez Microsoft Skype'a - internetowego systemu połączeń telefonicznych audio i wideo - NSA zwiększyła o 300 proc. liczbę rozmów przechwytywanych w ramach programu wywiadowczego PRISM. Skype był elementem PRISM od lutego 2011 r.
Materiałami gromadzonymi w ramach tego programu, NSA dzieliła się z FBI i CIA.
Obecna seria dokumentów ujawnionych przez Snowdena od trzech tygodni przebywającego w strefie tranzytowej na lotnisku Szeremietiewo w Moskwie pochodzi z elitarnej komórki NSA SSO (Special Source Operations). Odpowiada ona za inwigilację sieci telekomunikacyjnych USA, realizowaną we współpracy agencji wywiadu z amerykańskimi korporacjami w ramach programów takich jak PRISM.
W ubiegłym miesiącu "Guardian" ujawnił, że NSA poprzez PRISM uzyskała bezpośredni dostęp do systemów komputerowych największych internetowych korporacji, w tym Microsoftu, Skype'a, Apple'a, Google'a, Facebooka i Yahoo i inwigilowała nie tylko Amerykanów, ale także użytkowników amerykańskich portali w innych państwach.