Michnik zapowiada procesy za publikację podsłuchów SB
Adam Michnik zapowiada wytaczanie procesów
za ewentualne opublikowanie podsłuchów SB jego rozmów. Według jego
adwokata, zapisy tych podsłuchów "w jakiejś części" znajdują się w
Instytucie Pamięci Narodowej. Takie materiały to cenne źródło
historyczne - mówi szef pionu badawczego IPN, który broni prawa do
badań naukowych dziejów opozycji z PRL.
Środowa "Gazeta Wyborcza" przyniosła oświadczenie pełnomocnika redaktora naczelnego. Mec. Piotr Rogowski napisał, że do Michnika dotarły informacje, że "niektórzy pracownicy IPN lub inne osoby" zamierzają wykorzystać w swych publikacjach lub publicznych wypowiedziach materiały SB z podsłuchu w mieszkaniu Michnika z lat 70. i 80.
Adwokat oświadczył, że Michnik nie wyraża zgody na upublicznienie tych materiałów. "Przypominam, że materiały te zgromadzone zostały przez organa bezpieki bez wiedzy i zgody mojego mocodawcy, z wykorzystaniem niegodziwych i nieprawych metod oraz z rażącym pogwałceniem jego praw. Ewentualne upublicznienie materiałów z podsłuchów rozumiane będzie jako kontynuowanie niegodziwych i bezprawnych działań bezpieki wobec Adama Michnika" - napisał mec. Rogowski.
Adwokat podkreślił, że upublicznienie materiałów doprowadzi do naruszenia dóbr osobistych Adama Michnika, takich jak prawo do prywatności, nietykalności mieszkania czy tajemnicy korespondencji. Dlatego w przypadku ich upublicznienia, będą podjęte "kroki prawne na drodze karnej lub cywilnej przeciw sprawcom tego czynu (osobom lub podmiotom)". Dodał, że Michnik traktuje procesy jako ostateczność. Wspomniał zarazem o konieczności przeciwdziałania "niegodziwym i podobnym do esbeckich metodom, którymi niektórzy tak chętnie obecnie się posługują dla realizacji własnych, doraźnych celów politycznych czy zawodowych lub innych niecnych zamierzeń".
Rogowski odmówił ujawnienia szczegółów sprawy.
Prezes IPN Leon Kieres powiedział, że o sprawie dowiedział się z gazety i nie chce jej komentować.
Rozumiem argumenty Adama Michnika i jego prawo do ochrony prywatności, ale po drugiej stronie jest wartość, jaką jest prawo do badań naukowych - powiedział Paweł Machcewicz, historyk PRL i szef Biura Edukacji Publicznej IPN. Dodał, że gdyby wszyscy dawni opozycjoniści chcieli blokować dostęp do takich materiałów, to w ogóle nie można byłoby prowadzić badań dotyczących dziejów opozycji w PRL.
Według Machcewicza, zapisy podsłuchów to także ważne źródło historyczne, które podlega oczywiście weryfikacji historyka. Przypomniał, że zapisy podsłuchów rozmów w domu Jacka Kuronia dały historykom możliwość lepszego poznania dziejów opozycji.
Zarazem Machcewicz podkreślił, że nikt z jego biura nie prowadził badań nad zapisami podsłuchów Michnika, co do których szef biura nie wie, czy w ogóle istnieją. Nie wykluczam, że ktoś spoza IPN dotarł w ramach swych badań naukowych do takich materiałów - dodał.