Michnik: rozpatrywaliśmy trzy hipotezy sprawy Rywina
"Gazeta Wyborcza" badała trzy hipotezy dotyczące tego, na czym polegała "sprawa Rywina" - powiedział naczelny tego dziennika Adam Michnik. Odmówił wskazania konkretnych osób, które - według jego przypuszczeń - mogły stać za łapówkarską propozycją Rywina.
Pierwsza hipoteza - relacjonował Michnik - jest taka, że Rywin chciał naprawdę zostać szefem Polsatu i zdobyć 17,5 mln dolarów; działał wraz z innymi ludźmi, z którymi mógłby potem się tymi pieniędzmi podzielić.
"Prowokacja polityczna, mająca na celu skompromitowanie Agory" - to druga hipoteza, jaką - według Michnika - zakładała "GW". Michnik polecił komisji zastanowić się, co by się stało, gdyby podjął pertraktacje z Rywinem, ten napisał to w notce do premiera, a informacja wyciekłaby do opinii publicznej.
"I ten dokument pana Rywina, gdzie on informuje szefa rządu, o tym, że pan Michnik złożył mu korupcyjną propozycję jest pokazywany w głównym wydaniu 'Wiadomości' w programie pierwszym telewizji publicznej" - podawał przykład Michink. Szef komisji zaoponował, by nie wymieniał konkretnych stacji, bo to "jest już określona sugestia".
Michnik wspominał, że "Gazeta" poszukiwała osób, którym mogło zależeć na takiej prowokacji, z jednej strony wśród środowisk politycznych, które "szczerze nie znoszą" "Gazety", z drugiej zaś - wśród tych, którym mogłoby zależeć na "zniszczeniu ekonomicznym Agory".
Trzecia teza jest taka - opowiadał Michnik - że była to "autokreacja" Rywina. "Wiedząc, że trwa jakiś spór o kształt ustawy, pan Rywin postanowił wykorzystać to i zastosował taki manewr (...), jaki stosują przy egzaminach na wyższą uczelnie skorumpowani pracownicy akademiccy: biorą pieniądze od klienta i gwarantują, że dostanie się na studia" - powiedział Michnik.
Wcześniej odmówił wskazania konkretnych osób, które "Gazeta" mogła podejrzewać o to, że stoją za propozycją Rywina. Jan Rokita z komisji śledczej powoływał się na wcześniejszą wypowiedź Michnika, że "już, już jakieś ryby były w sieci" w śledztwie dziennikarskim.
"Będę się trzymał twardych faktów, a fakty są takie, że żadna gruba ryba poza Lwem Rywinem do sieci nie wpadła" - powiedział Michnik. Zaznaczył, że nie może odpowiedzialnie wymieniać osób "często na wysokich stanowiskach", co do których mu się wydawało, że "istnieją poszlaki, które wskazują na ich udział w tym przedsięwzięciu".
Rokita uznał tę odpowiedź za niesatysfakcjonującą i niekorzystną z punktu widzenia śledztwa prowadzonego przez komisję. (aka)