Michnik: oświadczenie Rywina to bzdury i kłamstwa
Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik uważa, że wtorkowe oświadczenie Lwa Rywina w sądzie to "bzdury i kłamstwa", a przedstawiając swą wersję wydarzeń Rywin próbuje chronić siebie i "grupę trzymającą władzę".
Według Michnika, podczas składania korupcyjnej propozycji zarówno on, jak i Rywin byli trzeźwi. "Ciągle zmieniają się wersje, na początku to się nazywało, że taśma sfałszowana, teraz już się okazuje, że taśma sfałszowana nie jest, tylko że pan Rywin był po drinkach. Otóż nie. Był absolutnie trzeźwy, jak szkło, podobnie zresztą jak ja" - powiedział Michnik w radiu RMF FM.
Jego zdaniem, "oryginalna" jest teza Rywina, że do Michnika wysłała go Wanda Rapaczyńska. "Muszę powiedzieć, że tego by nawet Mrożek nie wymyślił" - powiedział.
Michnik uważa, że tłumaczenie się Rywina, to "oczywiste bzdury i kłamstwa". Według niego, Rywin "próbuje w ten sposób nieudolnie chronić siebie i myślę, że tę grupę trzymającą władzę, która go przysłała do Wandy Rapaczyńskiej, do mnie" - powiedział naczelny "Gazety Wyborczej".
"Gdyby te wszystkie bajki, któreśmy usłyszeli od Rywina dzisiaj miały cokolwiek wspólnego z prawdą, to co by szkodziło, żeby on to ogłosił natychmiast po publikacji artykułu w 'Gazecie Wyborczej'" - mówił Michnik. Uważa on także, że Rywin nie był "bezwolnym narzędziem", za jakie się podawał.
Pytany o to, kto, według niego, stał za Lwem Rywinem, Michnik odpowiedział, że jest mu bliskie to, co w swoim projekcie raportu z prac komisji śledczej napisał wicemarszałek Tomasz Nałęcz (UP). Dodał jednak, że inaczej niż Nałęcz postrzega rolę w tej sprawie szefowej gabinetu politycznego premiera Aleksandry Jakubowskiej (wówczas zajmującej się projektem ustawy o rtv). (Nałęcz podkreślił w swym raporcie, że za wprowadzenie, a następnie zmodyfikowanie przepisów dekoncentracyjnych odpowiedzialni są Czarzasty i Jakubowska, "działający we wzajemnym porozumieniu, skrzętnie ukrywanym przed swoimi zwierzchnikami i opinią publiczną oraz badającą tę sprawę komisją").
Jakubowska, w przekonaniu Michnika "znacznie więcej wiedziała o sprawie i bardziej w to była zaangażowana, niż to przypuszcza marszałek Nałęcz". Zaznaczył też, że była ona lojalna w stosunku do sekretarza Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Włodzimierza Czarzastego i byłego prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego, a nie wobec premiera Leszka Millera.
Michnik powtórzył to, co wielokrotnie mówił już wcześniej, iż uważa, że w sprawie korupcyjnej propozycji premier jest "absolutnie bez winy".